W prawie 90 proc. szkół normy zatrudnienia nauczycieli w świetlicy są przekroczone. Zgodnie z prawem na 25 dzieci powinien przypadać jeden nauczyciel. Tymczasem, jak wynika z ankiet przeprowadzonych przez NSZZ „Solidarność", na jednego wychowawcę przypada ich nawet 85. Żadna z ponad 100 szkół, które wzięły udział w ankiecie, nie zatrudniła asystenta nauczyciela. A to oni, odkąd do szkół poszły sześciolatki, mieli wspierać nauczycieli świetlicy. Szczegółowe wyniki badania ankietowego zostaną przedstawione 12 maja na konferencji organizowanej przez sekcję oświaty i wychowania NSZZ „Solidarność" regionu gdańskiego.
Jak w ulu
– Świetlica to nie przechowalnia. Przecież nauczyciele powinni realizować z dziećmi roczny program. W takich warunkach to niemożliwe. Nauczyciele nie są w stanie poznać uczniów, a przepełnienie stwarza wręcz niebezpieczeństwo – komentuje Anna Kocik, zastępca przewodniczącego sekcji oświaty i wychowania NSZZ „S" regionu gdańskiego. I dodaje, że dzieci, które przebywają w szkole od godz. 7 do 16, a czasem dłużej, są przemęczone. Po lekcjach nie mogą ani odpocząć, ani spokojnie odrobić lekcji. W świetlicy jest jak w ulu.
Zdarza się, że w jednym pomieszczeniu przebywa ponad setka dzieci. Tym pomieszczeniem bywa stołówka szkolna.
– W czasie obiadu dzieci nie mają się gdzie podziać – podkreśla Anna Kocik.
Opieka tylko dla najmłodszych
W niewielu szkołach zapewnia się też opiekę świetlicową dzieciom z klas IV–VI. Takie placówki to zaledwie kilkanaście procent wśród szkół objętych ankietą. To niezgodne z prawem.