Rodzicom może wystarczyć, że nauczyciel będzie dostępny online

Ministerstwo Edukacji Narodowej chce zniesienia obowiązkowych godzin dostępności nauczyciela w szkole. Projektu nowelizacji Karty Nauczyciela jeszcze nie upubliczniono.

Publikacja: 17.01.2024 10:59

Zdalna nauka sprawiła, że znacząco wydłużył się czas spędzany przed komputerem zarówno przez nauczyc

Zdalna nauka sprawiła, że znacząco wydłużył się czas spędzany przed komputerem zarówno przez nauczycieli, jak i uczniów. Aby płynął z pożytkiem dla dzieci i młodzieży, potrzeba nowych kompetencji

Foto: shutterstock

Ministerstwo Edukacji Narodowej zapowiada zniesienie tzw. godzin czarnkowych. Jeszcze nie wiadomo, czy czas pracy nauczycieli zostanie wykorzystany w inny sposób, np. na kółka zainteresowań lub pomoc w odrabianiu lekcji. Tzw. godziny czarnkowe to czas, w którym nauczyciel jest dostępny w szkole – odpowiednio do potrzeb prowadzi konsultacje dla uczniów, wychowanków lub ich rodziców.

„Godziny czarnkowe” - krytykowany pomysł Przemysława Czarnka

Wprowadzony przez ministra Przemysława Czarnka obowiązek był od początku krytykowany.

–  Przeprowadziliśmy sondę wśród nauczycieli na temat wykorzystania godzin dostępności w szkole. Okazało się, że rodzice z nich nie korzystali. Często brakowało miejsca, by je realizować. Zdarzało się też, że godziny te były wykorzystywane na zastępstwa doraźne. Za takie zastępstwa nauczyciele nie otrzymywali dodatkowego wynagrodzenia – mówi Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.

–  Rodzice nie korzystali z tzw. godzin czarnkowych. Nauczyciele byli bowiem dostępni albo o 7:15, albo podczas okienka od 13:15 w piątek. Wygodniej wyjaśnić sprawę mailowo lub umówić się na rozmowę telefoniczną – podkreśla dr Iga Kazimierczyk, prezeska fundacji „Przestrzeń dla Edukacji”. I dodaje, że godziny czarnkowe należy po prostu znieść. Jeśli będą wprowadzane w ich miejsce jakieś inne zajęcia, trzeba nauczycielom podnieść pensum, a wraz z nim – zarobki.

Szkoła nie służy nauczycielom

Ale część ekspertów oświatowych jest ostrożniejsza w ocenie sytuacji.

- Wszelkie zmiany powinny być poprzedzone rzetelnymi badaniami. Ja żadnych analiz na temat tego, jak wyglądało wykorzystanie tzw. godzin czarnkowych nie widziałam. Badania powinny dotyczyć osobno miast, osobno wsi. Bo na wsiach są inne potrzeby. Zmiany powinny przebiegać w debacie z rodzicami – mówi Alina Kozińska-Bałdyga, prezeska zarządu Federacji Inicjatyw Oświatowych. I podkreśla, że nasza konstytucja jednoznacznie stanowi, że to rodzice są odpowiedzialni za wychowanie i edukację dzieci. Obecny system jest bardziej podporządkowany nauczycielom, niż rodzicom.

–  To wspólnota szkolna powinna decydować o tym, czy nauczyciel w danej szkole ma być dostępny przez godzinę czy dwie. Szkoła powinna służyć lokalnej społeczności, nie nauczycielom – zaznacza Alina Kozińska-Bałdyga.

Związkowcy sprawę widzą nieco inaczej.

- Nauczyciele nie potrzebują dodatkowych zachęt, by spotkać się z uczniami i rodzicami. Jeżeli ktoś decyduje się na ten zawód, jest świadom, że obowiązki nie kończą się wraz z końcem lekcji – przekonuje Sławomir Broniarz.

Czytaj więcej

Nauczyciele nie powinni chorować. Długa nieobecność wpływa na zatrudnienie

Ministerstwo Edukacji Narodowej zapowiada zniesienie tzw. godzin czarnkowych. Jeszcze nie wiadomo, czy czas pracy nauczycieli zostanie wykorzystany w inny sposób, np. na kółka zainteresowań lub pomoc w odrabianiu lekcji. Tzw. godziny czarnkowe to czas, w którym nauczyciel jest dostępny w szkole – odpowiednio do potrzeb prowadzi konsultacje dla uczniów, wychowanków lub ich rodziców.

„Godziny czarnkowe” - krytykowany pomysł Przemysława Czarnka

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP