Zdrowy rozsądek sprawdza się nie tylko w życiu, ale też w biznesie. Przypomniał o tym ostatnio Naczelny Sąd Administracyjny w sprawie o naruszenie zbiorowych praw pacjenta.
Sprawa dotyczyła jednej z poradni medycznych z Katowic. Z akt sprawy wynikało, że w połowie 2017 r. do rzecznika praw pacjenta wpłynęło 16 wniosków o wszczęcie postępowania wyjaśniającego w sprawie o dostęp do dokumentacji medycznej. Pacjenci placówki alarmowali, że nie mogli się doprosić jej udostępnienia. Otrzymywali informacje, że właściciel budynku, od którego poradnia wynajmowała pomieszczenia, już w kwietniu 2016 r. przewiercił zamki, zajął placówkę i zablokował do niej dostęp. Po tym zdarzeniu nie ma możliwości wglądu ani odebrania potwierdzonego odpisu dokumentacji medycznej.
Rzecznik nabrał podejrzeń, że doszło do naruszenia, i z urzędu wszczął postępowanie o stosowanie takich praktyk przez podmiot leczniczy. Poprosił o wyjaśnienia. Podmiot leczniczy potwierdził, że lokal, w którym była prowadzona praktyka, został zajęty przez właściciela za długi czynszowe. Podkreślał jednak, że od ponad dziewięciu miesięcy robi wszystko, aby pacjenci nie odczuli skutków sporu spółki z wynajmującym. Tłumaczył, że wynajmujący sam nie wywiązywał się z umowy. Poradni udało się odzyskać kilka kartonów dokumentacji papierowej, ale nie całą, zwłaszcza tę przechowywaną w laptopach.
Ostatecznie rzecznik uznał, że w sprawie doszło do stosowania praktyk naruszających zbiorowe prawa pacjentów.
Z tym nie zgodził się Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie. Uznał, że podmiot leczniczy nie jest sprawcą czynu naruszającego zbiorowe prawa pacjentów do dokumentacji medycznej. Nie można mu bowiem czynić takiego zarzutu, gdy dokumentacja znalazła się we władaniu osoby trzeciej bez zgody i woli podmiotu leczniczego.