Do spornej sytuacji doszło 9 lipca w jednym ze sklepów spożywczo-przemysłowych w Baćkowicach w powiecie opatowskim. Ponad 30 lat prowadziła go żona pana Włodzimierza Mazura. Prowadziła, bo od 1 lipca sklep jest nieczynny.
Tego dnia mężczyzna przyjechał do likwidowanego sklepu, aby zabrać kilka prywatnych rzeczy. To wtedy dał się namówić nieznajomej kobiecie na sprzedaż butelki wody za 1,44 zł. Okazało się, że kupującą była pracownica Urzędu Skarbowego. Stwierdziła, że sprzedaż odbyła się bez użycia kasy fiskalnej i nałożyła na mężczyznę mandat w wysokości 1,2 tys. zł. Zaskoczony Włodzimierz Mazur nie przyjął mandatu i sprawa skończyła się w sądzie.
Jak podaje Onet.pl, pan Włodzimierz został uznany winny sprzedaży butelki wody bez użycia kasy fiskalnej, ale odstąpiono od wymierzenia mu kary finansowej w postaci mandatu w wysokości 1,2 tys. zł. Musi jedynie pokryć koszty sądowe – około 30 zł.
– Ja się nie przyznaję do winy, bo cały czas utrzymuję, że zostałem sprowokowany do sprzedaży tej butelki wody – mówi Onetowi Włodzimierz Mazur. – Nie będę się, jednak odwoływał. O taką bzdurę szkoda zajmować czasu sądowi. Najważniejsze, że nie muszę płacić żadnego mandatu – dodaje.