Do dziś uczelnie powinny zawrzeć ze studentami umowy o warunkach odpłatności za studia. Nawet z tymi, którzy za studia nie płacą. W umowie mają być wymienione wszystkie opłaty, np. za wydanie dyplomu, za powtarzanie zajęć czy za wykłady nieobjęte planem studiów. Bez niej uczelnia nie powinna pobierać ani złotówki.
Obowiązek zawarcia umów nie później niż 30 dni po rozpoczęciu zajęć wprowadziła ostatnia nowelizacja prawa o szkolnictwie wyższym.
Na bakier z przepisami
Student powinien przed podpisaniem uważnie przeczytać kontrakt. Zdarza się, że uczelnie zawierają we wzorcach niedozwolone klauzule. Zastrzegają w nich np., że opłata za powtarzanie zajęć może być zmieniana samym zarządzeniem rektora i że student dowie się o tym ze strony internetowej. Takie postanowienie zawarto np. we wzorach umów na Politechnice Opolskiej czy w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Nysie.
Ceny tylko w kontrakcie
– Jedynie aneks może zmienić wysokość opłat, ponieważ zgodnie z prawem rodzaj opłat oraz ich wysokość musi być częścią umowy. Odesłanie do zewnętrznego aktu prawnego, który nie jest jednocześnie częścią umowy, nie spełnia tych wymagań – podkreśla Piotr Müller, przewodniczący Parlamentu Studentów RP.
Również zdaniem ministerstwa taki kontrakt jest niezgodny z prawem.