Vera Jourová zajmuje się obecnie wymiarem sprawiedliwości w Komisji pod wodzą Jeana-Claude'a Junckera. W nowej kadencji, pod kierunkiem Ursuli von der Leyen, Czeszka ma być wiceprzewodniczącą odpowiedzialną za praworządność, czyli przejmie obowiązki Fransa Timmermansa. We wtorek odpowiadała na pytania eurodeputowanych i zapewniła, że podziwia to, co zrobił Holender, i zamierza kontynuować jego działania w obronie praworządności. Ale w innym stylu.
– Nigdy dwie osoby nie zachowują się identycznie. Wykorzystam swoje doświadczenie, również z mojego regionu. I może jeszcze moją zdolność do prowadzenia dialogu – powiedziała Jourová. To delikatna aluzja do stylu Timmermansa, który na przykład przez polski rząd był krytykowany za arogancki styl i protekcjonalne traktowanie państw Europy Środkowo-Wschodniej. Jourová na pewno będzie inna, ale to nie znaczy, że w konkretnych sprawach będzie łagodniejsza niż Holender. Być może najbardziej skuteczny instrument ochrony praworządności, czyli planowane uzależnienie wypłaty unijnych funduszy od istnienia niezależnego sądownictwa, jest jej autorstwa.
Obecnie jest przedmiotem negocjacji w gronie państw członkowskich. – Nie nazywajmy tego sankcjami. Musimy mieć pewność, że państwo członkowskie jest w stanie bezstronnie badać w przypadku nadużyć w wykorzystaniu unijnych pieniędzy. Jesteśmy to winni podatnikom – powiedziała Jourová. Zapewniła, że życie rządów naruszających praworządność będzie, wraz z wprowadzeniem nowego mechanizmu, trudniejsze. Ale jednocześnie chce, aby końcowi beneficjenci funduszy, jak samorządy czy organizacje pozarządowe, nie byli poszkodowani. To można osiągnąć np. przez zobowiązanie państw członkowskich do wypłaty pieniędzy z własnych środków budżetowych.
We wtorek eurodeputowani spotkali się także z Josepem Borrellem, kandydatem na wysokiego przedstawiciela UE ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, który ma być jednocześnie wiceprzewodniczącym KE.
Hiszpan będzie nadzorował ogromną dziedzinę, ale nieco ograniczoną w porównaniu z poprzedniczką, czyli Federiką Mogherini. Bo nowa przewodnicząca dyskretnie wyciągnęła mu z teki kwestie obronności, które przekazała komisarz ds. rynku wewnętrznego i obrony. A do tego sama siebie mianowała osobą nadzorującą politykę zagraniczną w Komisji Europejskiej, co stanowi zmianę w porównaniu z obecną sytuacją. Oznacza to umniejszenie i tak niezbyt mocnej pozycji wysokiego przedstawiciela.