Taką furtkę otwierają im przepisy o ruchomym czasie pracy, które weszły w życie w 2013 r. Jako pierwszy wykorzystał je mazowiecki Urząd Marszałkowski.
– Mamy do czynienia z sygnałem płynącym od władz, co może mieć dodatkowe psychologiczne znaczenie dla przedsiębiorców – uważa Zbigniew Żurek, wiceprezes BCC.
Dodaje, że dziś osoby palące korzystają z premii w postaci wyjścia na papierosa. Tymczasem koszty takich przerw dla pracodawcy mogą być spore. Partnerstwo Polska Bez Dymu szacuje, że średnio palący pracownik spędza dziennie ponad 40 minut „na dymku".
Według Pracodawców RP trudno na razie stwierdzić, czy stosowanie nowych regulacji stanie się masowym trendem w firmach. Jak tłumaczą, wszystko zależy od nastawienia pracodawcy wobec palących pracowników i sytuacji w spółkach. Jeżeli uzna on, że problem z palaczami jest naprawdę duży i dezorganizuje pracę, to poszuka rozwiązań, które pomogą mu go ograniczyć.
Jerzy Mazgaj, prezes handlowej spółki Alma Market przyznaje, że pracownik wychodzący kilka razy dziennie na papierosa traci dużo czasu. – Ale jakiekolwiek ograniczenia mogą tylko wywołać ich frustrację, a ta z kolei obniży wydajność – mówi Jerzy Mazgaj.