Seehofer, który jest szefem bawarskiej CSU od 2008 roku, był ministrem spraw wewnętrznych nieco ponad dni - piastował funkcję od 14 marca.
Wcześniej zarząd CSU przez siedem godzin dyskutował na temat sporu z koalicyjną CDU, dotyczącego migrantów w Niemczech.
Konflikt w niemieckiej koalicji dotyczy sprawy odsyłania tzw. wtórnych imigrantów z niemieckich granic do kraju, w których zostali już zarejestrowani lub złożyli wnioski azylowe, a więc głównie do Włoch i Grecji. Merkel nie chce się na to zgodzić w obawie, że taki krok zniweczy wszelkie poszukiwania rozwiązania problemu w skali Unii Europejskiej.
Według źródeł, na które powołuje się agencja AFP, Seehofer na niedzielnym spotkaniu zarządu partii żalił się, że dzień wcześniej odbył "rozmowę bez żadnego efektu" z kanclerz Merkel.
Przed weekendem, aby uratować koalicję rządową, kanclerz ogłosiła zawarcie umów o readmisji imigrantów z 14 krajami Unii. Deklaracja znalazła się w liście, jaki Angela Merkel skierowała do partnerów koalicji rządowej: SPD i CSU. Zapewnia w nim, że połowa krajów Unii zobowiązała się do przyjmowania tych imigrantów, którzy najpierw zostali zarejestrowani na ich terytorium, a później przedostali się do RFN. Taki proceder byłby zgodny z konwencją dublińską w sprawie imigracji. Jednak rzecznik MSZ Artur Lompart zaprzeczył, jakoby takie porozumienie zostało zawarte między Berlinem i Warszawą. Wcześniej deklarację Merkel zdementowali premier Czech Andrej Babisz oraz rzecznik rządu Węgier Zoltan Kovacs.
Seehofer miał grozić, że zacznie odstawiać na granice Niemiec imigrantów, którzy zostali zarejestrowani w innym kraju Unii. To doprowadziłoby do rozbicia koalicji rządowej, bo Merkel stanowczo sprzeciwia się takiemu rozwiązaniu.