Głosowanie było tylko formalnością, po tym jak w poniedziałek koalicja rządząca Izraelem porozumiała się w sprawie skrócenia kadencji parlamentu. Przyspieszone wybory odbędą się 9 kwietnia.
Rządząca Izraelem koalicja miała w Knesecie minimalną większość, po tym jak minister obrony Avigdor Lieberman podał się do dymisji i wycofał z koalicji w listopadzie, protestując przeciwko zawieszeniu broni między Izraelem a Hamasem w Strefie Gazy.
Bezpośrednią przyczyną rozpisania przedterminowych wyborów był jednak fakt, że koalicja nie była w stanie się porozumieć w sprawie zmian w prawie, na mocy których ultraortodoksyjni Żydzi byliby zobowiązani do służby w armii.
W Izraelu spekuluje się jednak, że Benjamin Netanjahu chciał doprowadzić do wyborów zanim prokurator generalny, Awichaj Mandelblit podejmie decyzję w sprawie ewentualnego postępowania przeciw premierowi w związku z trzema różnymi sprawami dotyczącymi korupcji.
W środę Netanjahu spotkał się w Jerozolimie z przywódcami osiedli żydowskich na okupowanym Zachodnim Brzegu, których przekonywał, że lewica i media chcą doprowadzić do obalenia prawicowego rządu, co stanowiłoby "zagrożenie dla osadnictwa".