Czy nowe ugrupowanie Roberta Biedronia to nowa jakość w polskiej polityce?
To raczej „powtórka z rozrywki". Po raz kolejny odnowicielem polityki jest zawodowy polityk, który swoją polityczną wiosnę przeżywał 20 lat temu, zdążył być związany z co najmniej trzema partiami, sprawował mandat poselski i urząd prezydenta miasta. Tak jak inne partie w kwestiach programowych zaprezentowano daleko posunięty eklektyzm, łączący koncepcje od całkowicie utopijnych po proste w realizacji banały. Do opinii publicznej zapewne przebije się głównie likwidacja kopalń, ale to także nic nowego na tle radykalnych w tej materii reform rządu Buzka i powszechnych w polskich elitach fascynacji antygórniczą polityką Margaret Thatcher. Natomiast sama konwencja, jak w przypadku innych partii szukających wielkomiejskich wyborców z pokolenia 30–40 lat, swoją formą przypominała reklamy kredytów mieszkaniowych dla młodych małżeństw sprzed dekady.