W najbliższy piątek 13 września odbędzie się ostatnie zaplanowane 86. posiedzenie Sejmu, które zamknie pracę parlamentu tej kadencji. Dokładnie miesiąc później odbędą się wybory. Patrząc jednak na presję, jaką rząd PiS wywiera na władzę ustawodawczą, by jeszcze przed wyborami wprowadzić w życie kilka ustaw, można się spodziewać, że marszałek Elżbieta Witek wyznaczy dodatkowe posiedzenia.
– Sejm jest traktowany jak maszynka do głosowania rządu. Projekty przepycha się w komisjach, a drugie czytanie ustaw często odbywa się na chwilę przed ostatecznym głosowaniem w Sejmie. Jeszcze nigdy nie pracowaliśmy w taki sposób – mówi z oburzeniem Marek Wójcik, poseł PO–KO.
Rzeczywiście, rząd od wakacji zasypuje Sejm projektami ustaw, z czego cześć pisana jest na szybko, na potrzebę chwili, jak chociażby głośna ustawa o lotach z najważniejszymi osobami w państwie. Stworzona w Kancelarii Premiera w zaledwie tydzień i uchwalona trzy dni po tym, jak wpłynęła do Sejmu. Tak samo błyskawicznie rząd stworzył ustawę o powołaniu komisji, która ma wyjaśniać przypadki nadużyć seksualnych wobec dzieci – to efekt nagłaśnianych przez media skandali o molestowaniu dzieci głównie przez księży. Projekt rządu wpłynął do Sejmu w połowie lipca, a 30 sierpnia został przegłosowany.
Jak policzyliśmy, w lipcu i sierpniu rząd skierował do Sejmu aż 56 projektów swoich ustaw. Dla porównania w lipcu 2018 r. do prac parlamentarnych skierował tylko 13 projektów ustaw i zaledwie osiem w sierpniu ubiegłego roku – w sumie 21 ustaw.
Michał Jach, poseł PiS, nie widzi w tym nic nadzwyczajnego. – Zawsze tak jest przed końcem kadencji. Jest wiele ważnych ustaw, które nie mogą czekać do grudnia, a więc do rozpoczęcia prac nowego Sejmu i rządu – tłumaczy poseł PiS. Nie wyklucza, że będzie potrzebne jeszcze jedno dodatkowe posiedzenie Sejmu. – Ktoś wykonał pracę, by te ustawy przygotować. Jesteśmy dyspozycyjni i jak trzeba, to na posiedzenie przyjedziemy – zapewnia.