Sytuacja kraju jest dramatyczna, z niedożywienia i braku leków każdego miesiąca umiera wiele tysięcy osób. W poszukiwaniu wsparcia w obaleniu autorytarnego reżimu zachodnią Europę objeżdża pełniący rolę szefa dyplomacji Juana Guaido, Francisco Sucre. W miniony piątek spotkał się w Warszawie z przewodniczącym komisji spraw zagranicznych Zbigniewem Rauem, został też przyjęty w kancelarii premiera.
– Polskie władze znakomicie zdają sobie sprawę z sytuacji, w jakiej znajduje się Wenezuela. W przeszłości Polska także była w potrzebie. Liczymy więc, że zajmie znacznie zdecydowanie bardziej jednoznaczne stanowisko wobec tego, co się dzieje w Wenezueli – mówi „Rzeczpospolitej" Sucre.
Na razie tak się jednak nie dzieje. Nad Wisłą funkcjonuje wysłany jeszcze przez poprzednika Maduro Hugo Chaveza ambasador Boliwariańskiej Republiki Wenezueli Luis Gomez Urdaneta.
– Ambasador jest zapraszany przez polskie władze na różne ceremonie. Jeszcze nie wiemy, czy weźmie udział w 75. rocznicy wyzwolenie Auschwitz – usłyszeliśmy w wenezuelskiej placówce.
Rosneft i Chevron
Miguel Otero, wydawca dziennika na emigracji „El Nacional" i jeden z najbardziej znanych opozycjonistów kraju, który towarzyszył w Warszawie Sucre, mówi „Rzeczpospolitej": „Polska nie chce wyrzucić Urdaneta, bo obawia się, że to samo zrobiłby reżim Maduro wobec polskiego ambasadora w Caracas, a Polacy i polskie firmy, które znajdują się w Wenezueli, pozostałyby bez ochrony. Tyle że tam właściwie nie ma Polaków, nie ma polskiego biznesu".