Reklama
Rozwiń
Reklama

Hosni Mubarak: Dyktator trochę rozliczony

Końcówka jego życia udowodniła smutną tezę: obalenie dyktatora jest łatwiejsze niż zaprowadzenie demokracji i sprawiedliwości społecznej.

Aktualizacja: 25.02.2020 13:29 Publikacja: 25.02.2020 13:23

Hosni Mubarak: Dyktator trochę rozliczony

Foto: AFP

Był przez lata jednym z najbardziej rozpoznawalnych polityków, przywódcą leżącego w strategicznym miejscu Egiptu - najludniejszego kraju arabskiego i polityczno-kulturowego trendsettera w świecie sunnickiego islamu. Z jego zdaniem liczyli się Amerykanie, Izraelczycy, Saudyjczycy i Rosjanie.

Hosni Mubarak zmarł dziś w wieku 91 lat. Trzy dekady rządził Egiptem, silną generalską ręką. Obrastał w wielkie bogactwo i koło osiemdziesiątki myślał o przekazaniu władzy któremuś z synów. Obaliła go jednak rewolucja, która nieoczekiwanie nie tylko dla niego wybuchła na początku 2011. Przyszła z Tunezji, gdzie dyktator padł wcześniej i uciekł z ojczyzny.

Przez kilkanaście dni zaciekle bronił się przed odejściem z pałacu w Heliopolisie. Wtedy naród nasłuchał się o wreszcie o korupcji i represjach, o szefie MSW, który tortury przeciwników politycznych przerywał na modlitwę i zaraz do nich wracał. I przekonał się, że walczący o przetrwanie reżim nie waha się mordować zbuntowanych obywateli.

Zapewne Mubarak broniłby się dłużej i bardziej bezwzględnie, gdyby część wojskowych, z których się wywodził i którym przewodził, nie uznała, że trzeba go poświęcić. Po to by - gdy nastroje buntownicze wygasną w zderzeniu z marnymi ekonomicznymi skutkami rewolucji - już bez niego spróbować odzyskać władzę. To się udało dwa i pół roku później.

W 2013 wojskowi pod nowym przywództwem Abd al-Fataha Sisiego obalili Bractwo Muzułmańskie, które doszło do władzy po obaleniu Mubaraka. Była to antyislamistyczna kontrrewolucja. Przy tym, co się stało po niej, represje z czasów Mubaraka bledną. Tysiące ludzi usłyszało wyroki śmierci, Bractwo Muzułmańskie zostało zdelegalizowane i uznane za organizację terrorystyczną. Niższy jest poziom życia, nie mówiąc o poziomie bezpieczeństwa - to skutek arabskich rewolucji. Nie ma nic z demokracji, nie ma wolności, godności i sprawiedliwości społecznej, a to były hasła buntowników. Potwierdziło się, że łatwiej obalić dyktatora niż zmienić system.

Reklama
Reklama

Mubarak w przeciwieństwie do obalonego przywódcy Tunezji Zin al-Abidina Ben Alego nie uciekł w 2011 roku za granicę. Byłoby to poniżej godności współczesnego "faraona". Był sądzony za korupcję, nadużycia władzy i krwawą rozprawę z rewolucjonistami. Był upokarzany: zeznawał zza krat klatki, do której trafił na szpitalnym łóżku. A w końcu więziony. Po sześciu latach został uwolniony od zarzutów i wypuszczony.

- Zachował grupę lojalnych ludzi w głębokich strukturach państwa i poza nimi. Po prostu dowody zostały zniszczone przez generałów bezpieki i sędziowie nie mieli podstaw do wydania ostatecznych wyroków. Poza tym jest stary i schorowany, a egipska tradycja nakazuje, by takich ludzi nie karać – tłumaczył mi w 2017 Said Sadek, politolog z Uniwersytetu Amerykańskiego w Kairze.

Każdy musi sobie sam odpowiedzieć na pytanie: czy to, że były przywódca kilka lat na koniec życia spędził w więzieniu, to sprawiedliwa kara czy nie? I przede wszystkim porównać los Mubaraka z losem innych dyktatorów.

Polityka
Rywalizacja Witkoff-Rubio. Nie tylko Rosja jest problemem Ukrainy
Polityka
Raport Pentagonu: Chiny rozmieszczają rakiety balistyczne na polach silosowych
Polityka
Będzie trudniej zostać Japończykiem. Rząd zaostrza wymagania
Polityka
Viktor Orbán rozdaje pieniądze, ale sondaże się nie odwracają
Polityka
Starlink na celowniku Rosji. Wywiad NATO ostrzega przed nową bronią
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama