Szef Rady Europejskiej Charles Michel zaproponował utworzenie europejskiego centrum kryzysowego. To reakcja na rosnącą liczbę zakażeń i zgonów spowodowanych koronawirusem.
Pomysł sceptycznie ocenia Beata Kempa. W rozmowie z Polskim Radiem powiedziała, że "kryzys wywołany koronawirusem pokazuje, że głosy o potężnym, federalnym państwie unijnym ze wspólnymi organami zarządzającymi to mrzonki".
- Tylko i wyłącznie sprawne państwa narodowe, rządy oraz organizacje lokalne mogą zdać egzamin w sytuacji zagrożenia epidemiologicznego. Jestem sceptycznie nastawiona do dużych tworów, którymi trudno się zarządza. Dziś ważne jest, żeby przekazywać środki dla państw narodowych - mówi europosłanka PiS.
Kempa krytycznie odniosła się do postawy polityków opozycji. - Myślałam, że koledzy z opozycji lepiej zdadzą egzamin, nastawią się na to, jak pomóc ludziom a nie na dyskusje i straszenie sądami. Apeluję do opozycji, żeby była mniej totalna a odpowiedzialna - twierdzi.