Reklama

Kto zapłaci za ten kryzys

Mnożą się głosy, że niemieckich milionerów należy pozbawić części majątku, by ratować budżet państwa.

Publikacja: 27.04.2020 19:29

Polityka i gospodarka w czasach epidemii. Premier Dolnej Saksonii Stephan Weil (z prawej) rozmawia p

Polityka i gospodarka w czasach epidemii. Premier Dolnej Saksonii Stephan Weil (z prawej) rozmawia przez szybę z jednym z szefów Volkswagena

Foto: AFP

W chwili gdy końca epidemii koronawirusa jeszcze nie widać, w Niemczech rozgorzała debata na temat tego, kto poniesie ogromne koszty kryzysu.

– Nadszedł czas, aby Quandtowie i Klattenowie zastanowili się, co mogą uczynić dla państwa, a nie tylko państwo dla nich – głoszą politycy ugrupowania Lewica (Die Linke). Chodzi o miliarderów Susanne Klatten i Stefana Quandta, współudziałowców BMW.

Przekaz jest jasny i sprowadza się do obciążenia kosztami kryzysu wywołanego epidemią koronawirusa nie tylko niemieckich miliarderów, ale i wszystkich zamożnych obywateli.

Nie tylko postkomunistyczna Lewica zgłasza takie pomysły, ale też socjaldemokratyczna SPD.

Reklama
Reklama

Podatek od fortun?

– Jednorazowe obciążenie szczególnie zamożnych obywateli jest jedną z możliwości szybkiego doprowadzenia do porządku finansów państwa po kryzysie – twierdzi Saskia Esken, współprzewodnicząca SPD, ugrupowania koalicyjnego w rządzie Angeli Merkel.

SPD nie precyzuje, na czym miałby polegać jednorazowy podatek od najbogatszych, ale jeszcze przed kryzysem proponowała podwyższenie opodatkowania fortun tak, aby zapewnić co najmniej jeden miliard euro rocznie dodatkowych wpływów budżetowych. I to mimo że niemiecki budżet przez kilka ostatnich lat miał nadwyżki.

Jednak w warunkach epidemii planowany deficyt budżetu wyniesie ok. 156 mld euro. Ktoś kiedyś będzie musiał za to zapłacić. Nie brak katastroficznych opinii, że koszty mogą być porównywalne z wydatkami na zjednoczenie Niemiec. To wyzwanie dla obecnego modelu państwa opiekuńczego opartego na zasadach społecznej gospodarki rynkowej. Lewica pragnęła jeszcze przed kryzysem ten model znacznie pogłębić. Teraz chce go co najmniej utrzymać, sięgając do kieszeni bogaczy.

– Jest to nowa odsłona starej niemieckiej debaty na temat nierówności społecznych – mówi „Rzeczpospolitej" Jochen Staadt , socjolog z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie. Jego zdaniem w obecnych warunkach spadku dochodów obywateli i zubożenia całego społeczeństwa takie postulaty mogą się okazać niezwykle nośne. W dodatku zbliżają mocno SPD do ugrupowania Lewica przed przyszłorocznymi wyborami do Bundestagu.

Koalicja taka wspólnie z Zielonymi nie jest bez szans na rządzenie. – Obecnie rząd Merkel cieszy się wzrostem poparcia społecznego z powodu hojnej tarczy antykryzysowej, ale to może się zmienić do przyszłego roku – kontynuuje Staadt.

Tym bardziej że jak wynika z danych Niemieckiego Instytutu Badań Gospodarczych (DIW), w ostatnich dwóch dekadach dla 70 proc. obywateli RFN zwiększyło się obciążenie z tytułu podatków oraz innych danin, podczas gdy 30 proc. najbogatszych mieszkańców Niemiec płaci mniej.

Reklama
Reklama

Powołując się na dane z Ministerstwa Finansów, postkomuniści mówią, że dwie trzecie ludności o niskich oraz średnich dochodach ponosi aż 81 proc. kosztów utrzymania państwa opiekuńczego. – Nadszedł czas, aby to zmienić – podkreśla Bernd Riexinge, szef ugrupowania Lewica. Partia proponuje więc wprowadzenie dla jednego procenta najbogatszych Niemców, dysponującego 30 proc. całego majątku narodowego, jednorazowego podatku w wysokości 10 proc. posiadanego majątku. Dotyczy to przede wszystkim nieruchomości poza zamieszkanymi przez superbogatych. W odniesieniu do wartości firm podatek miałby być dobrowolny.

CDU przeciw

Takiego pomysłu jeszcze do tej pory nie było. Ma niewielkie szanse na powodzenie, ale w Bundestagu przyjęto go z całą powagą, zlecając odpowiednią ekspertyzę. Wynika z niej, że podatkowe pozbawienie najbogatszych obywateli części majątku nie byłoby niezgodne z prawem. Wątpliwości budzi jednak uzasadnienie takich regulacji. Zdaniem ekspertów nie jest jasne, czy kryzys koronawirusa i jego wpływ na finanse państwa może być dostateczną podstawą do wprowadzenia tak drastycznych obciążeń.

Przy tym z obliczeń instytutu DIW wynika, że wprowadzenie 0,5-proc. podatku od majątków powyżej 2,5 mln euro, będących w posiadaniu 400 tys. gospodarstw domowych, dałoby rocznie 11 mld euro dodatkowych dochodów budżetowych. – To nie jest żadne rozwiązanie. Najważniejsze to ożywienie koniunktury, a nie debatowanie o podatkach – mówi Antje Tillmann (CDU) z komisji budżetowej Bundestagu. .

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Konflikt w PiS. Politycy partii reagują na atak Jacka Kurskiego
Polityka
Tomasz Trela: Włodzimierzowi Czarzastemu należy się szacunek od Adriana Zandberga
Polityka
Rekordowe nakłady na ochronę zdrowia to wciąż za mało? Eksperci o ustawie budżetowej
Polityka
Czarzasty przewodniczącym Nowej Lewicy. Zandberg: Wybrali przeszłość
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama