Hołownia tłumaczył, że „w życiu warto przekraczać granice między opisywaniem świata, komentowaniem go, a jego «robieniem»”. - Bez wątpienia jednym z kluczowych momentów było dla mnie zabójstwo Pawła Adamowicza - podkreślił.
- Na własne oczy zobaczyłem, jak bardzo coś jest w Polsce nie tak: zabić ojca rodziny, człowieka, tylko dlatego, że jest politycznym przeciwnikiem? Zabić go na oczach tłumów, w wielkie święto czystego dobra, podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy? Poczucie, że trzeba coś zrobić, a nie tylko mówić, krytykować, narastało we mnie od jakiegoś czasu, bo na spotkaniach autorskich, kiedy jeździłem po kraju w związku z moimi poprzednimi dwudziestoma książkami, cały czas słyszałem: „Zróbmy coś z tym, niech nam pan powie, co możemy zrobić”. Mam ludziom mówić, co mają zrobić? Ja sam muszę najpierw coś zrobić - powiedział Hołownia.