-Wielu moich znajomych ze środowiska artystów bardzo się niestety zraziło do polityki -mówi Jerzy Fedorowicz, szef krakowskiego Teatru Ludowego, a obecnie polityk PO. Według niego artyści jako ludzie przywiązani do wolności mają raczej liberalne poglądy i takie też partie wspierają.

Do otwartego poparcia PO w kampanii próbował namówić znaną aktorkę, a prywatnie swoją znajomą, Annę Dymną. - Powiedziała, że tego nie zrobi, bo nie chce być utożsamiana z żadną opcją polityczną -mówi Fedorowicz. Dymna przyznaje, że chce pozostać apolityczna. - Jednak byłabym bardzo szczęśliwą osobą, gdyby Polską rządzili mądrzy i dobrzy ludzie - mówi "Rz". Choć wielu artystów ma dystans do polityki, część z nich sympatyzuje z partiami. Na sobotniej konwencji PO wystąpi m.in. Stachursky, gwiazda pop-dance.- Od dłuższego czasu sympatyzuję z Platformą i otwarcie ją popieram -przyznaje piosenkarz. Dodaje, że czynniki finansowe nie grają roli. -Mam określone poglądy i zamierzam się angażować - deklaruje. Nie wyklucza nawet, że w przyszłości będzie startować w wyborach. - Najwyższy czas, by artyści mieli w końcu swoją silną reprezentację w parlamencie. Jeśli sami nie będziemy pilnować i reprezentować interesów kultury, to kto innyma za nas to zrobić? -pyta. Nie zraża go przypadek Krzysztofa Cugowskiego, który dwa lata temu z takimi właśnie hasłami wchodził do Senatu z listy PiS. Wczoraj Cugowski definitywnie pożegnał sięz polityką. - Rozczarowała mnie -tłumaczy krótko. W kampanię nie zamierzają się też angażować Krystyna Janda i Daniel Olbrychski. Aktor ma jednak nadzieję na wysoką frekwencję. - W Polsce źle się dzieje i Polacy nie powinni się lenić, tylko pójść do wyborów. Inaczej będziemy mieli taką sytuację jak obecnie. Liczy na to także Paweł Kukiz. Od dwóch lat jest sympatykiem PO, ale na swoich koncertach apeluje przede wszystkim o to, by Polacy poszli do urn.

- Artyści, tak jak inni obywatele, powinni zabierać głos w tych sprawach - przekonuje jednak Andrzej Rosiewicz. Na jego poparcie tradycyjnie może liczyć PiS, podobnie jak na głos Jana Pietrzaka. Jednak politycy tej partii nie zdradzają na razie, jacy artyści pojawią się w ich kampanii.

W dotychczasowych potyczkach wyborczych politycy chętnie sięgali po poparcie gwiazd. W 2001 r. SLD, który szedł wtedy po władzę, wsparł się popularnym wówczas zespołem Ich Troje. Michał Wiśniewski śpiewał podczas jednej z wielkich konwencji Sojuszu: "a wszystko to, bo Leszka kocham". Chodziło o Leszka Millera. Dwa lata temu ten sam Wiśniewski wziął udział w kampanii Samoobrony.

W tym roku lewica nie zamierza pokazywać artystów w kampanii ani wykorzystywać ich do uatrakcyjniania konwencji czy spotów. -Nie chcemy kampanii widowiskowej, lecz merytorycznej. Postanowiliśmy pokazywać naszych kandydatów, a nie artystów czy ludzi kultury - tłumaczy Jolanta Szymanek-Deresz, rzeczniczka Lewicy i Demokratów.