– Niespodzianki mogą być, natomiast nie spodziewałbym się sensacji – tak o sobotnim posiedzeniu Rady Politycznej PiS mówi Tadeusz Cymański. Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że wszystko jest ustalone. Politycy PiS powtarzali, że największe szanse na to, by zostać wiceprezesami, mają Zbigniew Ziobro, Marek Kuchciński i Ludwik Dorn. Z gry o tę funkcję mieli podobno wypaść Aleksandra Natalli-Świat i Paweł Kowal.
W piątek to wszystko nie było już tak oczywiste. – Jeśli ktoś mówi, że są pewniaki, to wsadza dziennikarzy na minę. Nic nie jest przesądzone, a ostateczne decyzje zapadną być może w sobotę rano – mówi jeden ze współpracowników Jarosława Kaczyńskiego.
Wszystkie karty są w rękach prezesa. Zgodnie ze statutem to on wskazuje swoich kandydatów, a Rada Polityczna może je zaakceptować lub odrzucić. Ale do tej pory nie zdarzyło się, by Rada nie przyjęła propozycji Kaczyńskiego. – Prezes wie najlepiej, z kim chce współpracować – tłumaczy Cymański.
Kaczyński kilkakrotnie w ostatnich dniach mówił, że bardzo liczy na to, iż Dorn zgodzi się zachować swoją funkcję. – Ludwik Dorn ciągle wiceprezesem jest, jego dymisja nie była przyjęta, jest tylko zawieszony. Więc jeżeliby się zdecydował na to, by wrócić do kierownictwa partii, to nie trzeba będzie go ponownie wybierać – tłumaczył niedawno w „Sygnałach dnia”.
Wciąż pozostaje zagadką, jaką decyzję podejmie były marszałek Sejmu. Jeżeli pozostanie wiceprezesem, to Rada będzie musiała obsadzić dwa wakaty, które pozostały po odejściu Kazimierza M. Ujazdowskiego i Pawła Zalewskiego. Kaczyński chce, by ich następcami zostały osoby, które zasiadały już w ścisłym kierownictwie partii. – Będę poszukiwał kandydatów na wiceprezesów wśród tych, którzy już są w Komitecie Politycznym. Nie będzie takich awansów od razu na wiceprezesa – mówił prezes.