Marek Borowski: Nie wierzę w czarne sondaże ani w upadek naszej formacji

Jestem umiarkowanym optymistą, jeżeli chodzi o przyszłość lewicy. Wybory odbyły w październiku. Na dobrą sprawę dopiero teraz zaczyna się prawdziwa polityka i sądzę, że będziemy w niej aktywnie uczestniczyć - mówi w rozmowie z Elizą Olczyk

Publikacja: 17.01.2008 20:09

Marek Borowski: Nie wierzę w czarne sondaże ani w upadek naszej formacji

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Rz: LiD w najnowszym sondażu GfK Polonia ma zaledwie 4 procent poparcia. Czy to oznacza koniec lewicy?

Marek Borowski, lider Socjaldemokracji Polskiej:

Nie wierzę w ten sondaż, bo on nie oddaje prawdziwych nastrojów społecznych. Tydzień temu w sondażu PBS mieliśmy 12 procent poparcia, o 1 punkt mniej niż w wyborach. Nie mamy postępów w pozyskiwaniu wyborców, ale i nie notujemy strat.

Pan i szef SLD Wojciech Olejniczak mówicie o ewentualnym zjednoczeniu obu partii. Wielu waszym działaczom nie w smak takie plany.

To nie jest temat na dzisiaj. Najpierw trzeba popracować nad wspólnym programem, a dopiero potem mówić o zjednoczeniu. Odwracanie tego porządku oznacza jedynie stratę czasu i energii. Na razie nie mamy dostatecznej merytorycznej podstawy do podejmowania działań w parlamencie, bo nasz program jest niepełny. Ale pracujemy nad tym, żeby sytuacja się zmieniła.

SLD głównie zajęte jest zbliżającym się kongresem i możliwymi zmianami w kierownictwie partii. Nie martwi pana wizja walki o władzę u koalicjanta?

Jeżeli Sojuszowi uda się skierować kampanię przed kongresem na tory programowe, to nic złego się nie stanie. To przecież normalne, że partie mają kongresy i że kandydaci na przywódców rywalizują ze sobą. Czy na czele SLD stanie ten polityk czy inny to wewnętrzna sprawa partii.

Prof. Kazimierz Kik uważa, że LiD jest ślepą uliczką, w którą zapędziła się lewica. I że spadek poparcia dla całej formacji będzie postępował.

Kazimierz Kik wygłasza różne opinie, które z uwagą śledzę. Uważam jednak, że jego prognozy nie zawsze się sprawdzają. Żadne wspólne działanie i łączenie szeregów nie jest ślepą uliczką, tylko ruchem w dobrym kierunku. Jeżeli wypracujemy wspólny program, to będzie to czytelny sygnał dla wyborców, że stanowimy realną alternatywę na scenie politycznej.

Ale po co wyborcom lewica, skoro PiS dba o elektorat socjalny, a PO zagospodarowało wyborców liberalnych?

Nie wszystkie propozycje socjalne są rozsądne. Na przykład odpis podatkowy na dzieci przeforsowany przez PiS nie obejmuje rolników, bezrobotnych i rodzin, których dochody są nieduże. Moim zdaniem na scenie politycznej kończy się walka na demagogiczne hasła, a zaczyna się konkurencja na profesjonalne propozycje, które mają ręce i nogi. Zamierzamy wystartować w tej konkurencji.

LiD znajduje się między młotem a kowadłem. Jeżeli będzie występować przeciwko rządowi, to spotka się z zarzutem, że gra w jednej drużynie z PiS. Jeżeli będzie przeciwko PiS, to stanie w jednym szeregu z rządem. Czy taka sytuacja was nie zabije?

Nie, jeżeli nasze postępowanie będzie wynikało z programu i jeżeli oprócz reagowania na rozwój sytuacji będziemy zgłaszali własne propozycje. Jestem umiarkowanym optymistą, jeżeli chodzi o przyszłość lewicy. Wybory odbyły w październiku. Na dobrą sprawę dopiero teraz zaczyna się prawdziwa polityka i sądzę, że będziemy w niej aktywnie uczestniczyć.

Polityka
Akcja Demokracja: Liczymy na wyjaśnienie sprawy finansowania spotów na Facebooku
Polityka
„Gazeta Wyborcza”: Karol Nawrocki pożyczał Jerzemu Ż. pieniądze na procent
Polityka
Afera wokół spotów wyborczych. Jarosław Kaczyński: Myślą, że są bezkarni, depczą demokrację
Polityka
Biejat odpowiada Zandbergowi. „Nie jestem w polityce po to, żeby szukać wymówek”
Polityka
Rafał Trzaskowski prosi seniorów o pomoc