Przez dwa dni w warszawskiej siedzibie SLD przy ul. Rozbrat lewica świętowała imieniny swoich liderów. 23 kwietnia politycy bawili się na wspólnej imprezie szefa partii Wojciecha Olejniczaka i wicemarszałka Sejmu Jerzego Szmajdzińskiego. Dzień później na swoje imieniny gości zapraszał Grzegorz Napieralski, sekretarz generalny partii.
– Moje imieniny co roku odbywają się na Rozbrat – zaznacza Olejniczak. – Zawsze 23 kwietnia urządzamy wspólną imprezę z Jurkiem Szmajdzińskim. Działacze Sojuszu nie mają jednak wątpliwości – imprezy imieninowe to kolejna odsłona walki o przywództwo w SLD, którą dwaj młodzi politycy toczą już całkiem otwarcie.
Olejniczak zaprosił na imieniny cały klub parlamentarny lewicy, zarząd partii, a na okrasę byłego lidera SLD Krzysztofa Janika, byłego ministra Lecha Nikolskiego i ekspremiera Józefa Oleksego, aktualnie bezpartyjnego. Stawili się wszyscy. Stara gwardia, jeszcze niedawno ciężko skłócona, w środę świętowała w doskonałej komitywie.
– Było bardzo miło, atmosfera zrobiła się naprawdę fajna – opowiada jeden z uczestników imienin u Olejniczaka. – Widać, że Wojtek ma poparcie całego klubu parlamentarnego. Na jego imieniny przyszli wszyscy, którzy się liczą.
Impreza u Napieralskiego miała skromniejszy wymiar. Sekretarz generalny przyjmował gości w swoim gabinecie. Zaproszenia rozsyłał esemesami: „W Polsce jest potrzebna wielka zmiana, nam pisane świetne czyny. Nim nam szansa będzie dana, przybądź na me imieniny!”. – Zaprosił chyba pół Polski, bo rozesłał setki esemesów – twierdzi jeden z działaczy lewicy. Wśród gości był m.in. sekretarz generalny SdPl Wojciech Filemonowicz – jeden z jastrzębi Socjaldemokracji, który gardłował za drugim rozejściem się lewicy.