– Jeśli potwierdzi się to, o czym mówi prokurator Krawczyk, może to oznaczać przełom w pracach naszej komisji – uważa Danuta Pietraszewska (PO) z komisji śledczej ds. zbadania okoliczności śmierci Barbary Blidy. Po wywiadzie, jakiego Krawczyk udzielił „Rz“, Pietraszewska deklaruje złożenie wniosku o ponowne wezwanie go przed komisję. Wniosek posłanka ma złożyć już jutro. – To, że wezwiemy go ponownie, nie ulega wątpliwości – mówi szef komisji Ryszard Kalisz (SLD).
Krawczyk jako pierwszy badał wątek afery węglowej, z którego wyłoniła się sprawa Blidy. Wobec niego toczyło się postępowanie karne spowodowane śmiertelnym wypadkiem drogowym, w którym uczestniczył. W opublikowanej wczoraj rozmowie Krawczyk przyznał, że sposób prowadzenia postępowania karnego wobec niego odbierał jako naciski i wywieranie presji. Mówił też, że postępowanie dotyczące afery węglowej przekazano innemu prokuratorowi, ponieważ on nie dawał przełożonym gwarancji, że dostarczy im to, czego najbardziej oczekiwali, czyli „politycznej głowy“. Krawczyk twierdzi też, że w katowickiej prokuraturze, która badała sprawę Blidy, nic nie działo się bez wiedzy i akceptacji Warszawy, a także konsultacji z ówczesnym szefem resortu sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą.
– Nie są to rzeczy zupełnie nowe. Potwierdza się, niestety, to, co tak naprawdę już wiemy – komentuje Kalisz.
Zdaniem Tadeusza Sławeckiego (PSL) po wypowiedziach Krawczyka widać, że przed komisją nie obejdzie się bez konfrontacji. – To, co mówi, świadczy o tym, że w sprawie Blidy ciągle jeszcze jest wiele spraw do wyjaśnienia – podkreśla.
– Kolejne wskazanie, że w katowickiej prokuraturze postępowania przeciw prokuratorom rzeczywiście były wykorzystywane do wywierania presji – dodaje Marek Wójcik z PO. – Żałuję tylko, że nie przedstawił tego wszystkiego, gdy stawał przed komisją.