– Draba rozmawiał już z Lechem Kaczyńskim. Pozostaje do ustalenia termin odejścia – twierdzi jeden z naszych informatorów z kręgów zbliżonych do Pałacu Prezydenckiego.
Trwają spekulacje na temat powodu jego decyzji. Sam minister nie odbierał wczoraj telefonu. Nieoficjalnie politycy PiS przyznają, że od jakiegoś czasu docierały do nich sygnały, że Draba chce odejść. Powód? Wymienia się brak porozumienia z szefową Kancelarii Prezydenta Anną Fotygą (nie udało nam się z nią skontaktować). Wpływowy polityk PiS podkreśla, że marzeniem Draby było zostać szefem Kancelarii, a w swojej karierze ministerialnej był co najwyżej zastępcą szefa. – Draba nie miał dobrych relacji z Fotygą – mówi. Jego zdaniem przesądził o tym fakt, że minister był traktowany przez Fotygę jako człowiek Elżbiety Jakubiak, byłej szefowej gabinetu prezydenta, a obecnie posłanki PiS. Jakubiak w rozmowie z „Rz” zaprzeczyła, żeby miała konflikt z panią minister.
Przed pracą dla Lecha Kaczyńskiego Draba współpracował z Jakubiak w latach 1999 – 2002 w biurze dyrektora generalnego Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych. Julia Pitera z PO, która poznała Drabę przy okazji zasiadania w Radzie Warszawy, podkreśla, że – choć nie zna przyczyny jego odejścia z pałacu – to nie dziwi jej ta decyzja. – To nie jest człowiek, który pasuje do dworu – komentuje. Określa Drabę jako kogoś „sympatycznego, dobrze wychowanego”, kto pracując jako wiceprezydent miasta odpowiedzialny za nieruchomości, miał ambitne plany. Jednak jej zdaniem w trakcie pracy dla Lecha Kaczyńskiego utracił samodzielność.
Z kolei Paweł Piskorski, były polityk PO, wspomina Drabę jako „jaśniejszy punkt ekipy PiS” w warszawskim ratuszu. – Wyróżniał się zrównoważeniem i fachowością – ocenia Piskorski.
Politycy PiS uważają, że Draba nie był przygotowany do wielkiej polityki i zwyczajnie mógł się wypalić.