Zmasakrować prezydenta

Platformie opłaca się drażnić Lecha Kaczyńskiego. Zwłaszcza że jego reakcje są zwykle nieskuteczne, a wyborcy i tak wybaczą PO nawet najbardziej chamską prowokację – pisze publicysta „Rz”

Aktualizacja: 16.10.2008 02:02 Publikacja: 15.10.2008 18:59

Zmasakrować prezydenta

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Przy takich wydarzeniach jak szczyt w Brukseli prezydent Lech Kaczyński na własne życzenie pakuje się w kłopoty. Można zaryzykować tezę, że starcie przegrywa z własnej woli. Popełnił błąd, ruszając do boju ze straconej pozycji. A liderzy Platformy Obywatelskiej na takie okazje zawsze czekają jak myśliwi na zwierzynę.

Zamieszanie, jakie politycy PO robią z powodu wyjazdu prezydenta do Brukseli, nie jest przypadkowe. To wynik prowadzonej od jakiegoś czasu wyrafinowanej strategii. Jest ona konsekwentna, dość przejrzysta i niezbyt trudna w realizacji.

[srodtytul]Prowokacja za prowokacją[/srodtytul]

Wynika z dwóch założeń. Po pierwsze, że niechęć dużej części wyborców do Prawa i Sprawiedliwości oraz do braci Kaczyńskich jest tak duża, iż każdy konflikt z nimi działa na korzyść Platformy. Po drugie – że Lech Kaczyński gra tak nieumiejętnie, iż każda próba jego obrony czy przejścia do kontrataku zostanie przez ten elektorat źle odebrana. Panuje zatem przekonanie: „on sam się ośmieszy, dajmy mu tylko działać”.

Stratedzy Platformy wierzą, że duża część „antykaczystowskiego” elektoratu z ochotą wynajduje w prezydencie wady czy śmieszności. Stąd żaden spór między premierem a głową państwa nie jest łagodzony, lecz dodatkowo wyostrzany. Poza tym platformerscy spin doktorzy doskonale wiedzą, jak bardzo Lech Kaczyński jest wrażliwy na swoim punkcie, czuły na brak okazywanego mu szacunku, jak trudno znosi chamstwo i prowokacje. Nie tracą więc żadnej okazji, by to wykorzystać.

Prezydent zaś daje się na to złapać. Poruszają go grubiańskie wypowiedzi Janusza Palikota, Radosława Sikorskiego czy Bogdana Klicha. Ale rozmaite prowokacje odbywają się też na niższych poziomach. MSZ na przykład bez ogródek odmówił wydania Lechowi Kaczyńskiemu dokumentów dotyczących brukselskiego szczytu, bo „nie ma potrzeby” – jak napisano w oficjalnym piśmie. Urzędnicy z otoczenia prezydenta narzekają, że dyplomaci z polskich ambasad otrzymują zakaz obsługiwania przedstawicieli głowy państwa. Gra jest tak ostra, że minister Sikorski odmówił nawet wydania paszportu dyplomatycznego Witoldowi Waszczykowskiemu, wcześniej swemu zastępcy, a dziś współpracownikowi szefa państwa.

[srodtytul]Jezu, jaki obciach![/srodtytul]

Przekaz, jaki ma trafić od odbiorców, jest następujący: Kaczyński jest śmieszny, zacofany infantylny, zakompleksiony.

Przyjrzyjmy się sprawie wyjazdu głowy państwa do Brukseli. Co sugeruje rząd? Przekaz pierwszy: „Jak on tam poleci, będzie obciach”. Europejski jest Donald Tusk, Radosław Sikorski, Jacek Rostowski, a „Kaczor”... wiadomo.

To, że strategia Platformy przynosi efekt, widać choćby po komentarzach w niektórych audycjach radiowych czy dyskusjach na forach internetowych. Jak odbierany jest prezydent? „Boże, dlaczego on tam się pcha”, „Jezu, jaki to obciach”, „Co z nim zrobić?” – piszą internauci. I jest to dokładnie ten efekt, o który rządowi chodzi.

Oczywiście mamy szacunek dla urzędu, dlatego z nim rozmawiamy. Kiedy musimy. Ale są granice – zdaje się sugerować z powagą premier. Nie możemy dopuścić do totalnej kompromitacji Polski. Przecież jak prezydent poleci do Brukseli, to zawali się nie tylko szczyt i ośmieszona zostanie Polska, ale prawdopodobnie kryzys finansowy będzie miał jeszcze bardziej dramatyczne skutki dla Polaków. Musimy ich przed tym obronić.

To dlatego premier z zaciętą twarzą jedzie do Pałacu Prezydenckiego i twardo stawia sprawy. Radosław Sikorski zaś „błaga prezydenta na kolanach”, by nie jechał, bo będzie katastrofa. Trochę mruży przy tym oko, ale przecież wszyscy wiedzą, że z Kaczyńskim trzeba jak z dzieckiem. Można kpić, bo kpi się z kogoś, o kim wszyscy wiemy, że jest nienormalny.Jednocześnie przekazywany jest komunikat: Lech Kaczyński jest niekompetentny i nie ma pojęcia o poważnych sprawach. W Brukseli zaś będziemy naprawdę rozmawiać o losach Europy, a ten śmieszny prezydent może nam bardzo przeszkadzać. Nie zna się na zmianach klimatycznych, nie ma nic do powiedzenia na temat emisji CO[sub]2[/sub], o gospodarce też nie ma pojęcia.

By całej historii dodać dramaturgii, premier postraszył nawet, że to przez Lecha Kaczyńskiego ceny energii mogą pójść w górę o 90 procent (wcześniej mówiono, że możliwość 50-procentowej podwyżki to najgorszy scenariusz).

[wyimek]Co sugeruje Platforma? Europejski jest Donald Tusk, Radosław Sikorski, Jacek Rostowski, a „Kaczor”... wiadomo. Jest śmieszny, zacofany, infantylny, zakompleksiony[/wyimek]

Ironiczne reakcje na zapowiedź zwołania Rady Gabinetowej to element tego samego przekazu: skoro Lech Kaczyński jest niepoważny i niekompetentny, to takie posiedzenia są bez sensu. Zignorujmy to. W ten sposób celowo i z całkowitą premedytacją odziera się Lecha Kaczyńskiego z dostojeństwa i szacunku, odejmuje mu powagi, po prostu poniża.

[srodtytul]Pałka Palikota [/srodtytul]

Tyle że spin doktorzy Platformy dobrze wiedzą, że nawet jeśli Donald Tusk będzie kpił z prezydenta i ewidentnie go ignorował, „antykaczystowscy” wyborcy mu to wybaczą. Jak tłumaczy jeden z ekspertów: jeśli jest konflikt między dwojgiem ludzi, wobec których masz emocjonalny stosunek, jednego lubisz, a drugiego nie, to niezależnie od tego, co oni zrobią, twoje sympatie zawsze będą po stronie tego, którego lubisz.

Słowem, taki konflikt się opłaca, nawet jeśli wygląda żałośnie. Dowodzi tego zresztą przypadek Janusza Palikota. Wielokrotnie już zwracano uwagę na to, że za żadną swą wypowiedź kontrowersyjny poseł nie został na serio ukarany przez władze Platformy. Mimo że wszyscy widzą, jak kompromitujące jest mówienie o pijaństwie prezydenta czy jego problemach żołądkowych, Palikot i jego partyjni koledzy na to nie zważają. Bo przekaz trafia tam, gdzie ma trafić. Do czytelników „Faktu” i „Super Expresu”. Platforma wie, że opowieść Palikota o prezydencie, który gdy ważyły się losy świata na szczycie NATO w Bukareszcie, popędził do toalety, będzie powtarzana w halach fabrycznych i w pubach. A w czwartek, nazywając prezydenta „bachorem biegającym i krzyczącym po Europie”, Palikot powiedział ostro to, co jego koledzy z PO myślą i mówią, tyle że delikatniej.

[srodtytul]Straszny PiS[/srodtytul]

Stratedzy PO, stale podtrzymując napięcie, sugerują też, że z „kaczystowskim” reżimem nadal trzeba walczyć. To dlatego Platforma jest potrzebna, nawet jeśli za nią nie przepadamy. Ponieważ większość dziennikarzy nie lubi prezydenta, bez pudła można przewidzieć ton komentarzy.

Prawie nikt nie mówi, jak żenujące jest „błaganie na kolanach” czy przekonywanie o chorobie pilota. Żenujące za to jest to, „że on się znowu pcha”. Jeśli polityk Platformy powie, że prezydent nie ma kompetencji w sprawach, jakie będą omawiane na szczycie, to większość komentatorów przyjmuje to z dobrą wiarą. Bo przecież oczywiste jest, że „on nie zna się na niczym”. Politycy Platformy zaś puszczają oko, na prawo i lewo opowiadając: „zobaczycie, on zawetuje wszystko”, „uniemożliwia nam działania”, „przynosi nam wstyd”. Przy okazji odciągają uwagę od mizernych efektów pracy swego rządu.

Akcja Platformy – jak dotąd – jest skuteczna. Lech Kaczyński porusza się w obrębie swojego najtwardszego elektoratu, a partia Donalda Tuska zgarnia wielu tych, którzy być może gdyby mogli – wybrali inne ugrupowanie. Bo problem nie tylko polega na tym, że brutalna i bezwzględna strategia PO jest konsekwentnie realizowana, ale na tym również, że Lech Kaczyński i jego otoczenie kompletnie nie radzą sobie z odpowiedzią na takie ataki. Sami prowokują konflikty, które prezydent musi przegrać. Lech Kaczyński zachowuje się nieudolnie, nie potrafi przewidywać kolejnych ruchów ani reagować na nie w odpowiedni sposób. A Platformie na razie wybacza się wszystko. Bo przecież to PiS był straszny.

Przy takich wydarzeniach jak szczyt w Brukseli prezydent Lech Kaczyński na własne życzenie pakuje się w kłopoty. Można zaryzykować tezę, że starcie przegrywa z własnej woli. Popełnił błąd, ruszając do boju ze straconej pozycji. A liderzy Platformy Obywatelskiej na takie okazje zawsze czekają jak myśliwi na zwierzynę.

Zamieszanie, jakie politycy PO robią z powodu wyjazdu prezydenta do Brukseli, nie jest przypadkowe. To wynik prowadzonej od jakiegoś czasu wyrafinowanej strategii. Jest ona konsekwentna, dość przejrzysta i niezbyt trudna w realizacji.

Pozostało 93% artykułu
Polityka
Lewica wybrała swoją kandydatkę na prezydenta
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Czarne chmury nad ministrem Wieczorkiem. Nawet wniosek PiS niewiele może już zmienić
Polityka
Sondaż: Jak zmieniło się zdanie Polaków o Nawrockim, gdy został kandydatem PiS?
Polityka
Czy Jarosław Kaczyński powinien ponieść karę? Wyniki sondażu, Polacy podzieleni
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Wybory prezydenckie
PSL nie wystawi własnego kandydata w wyborach prezydenckich. Ludowcy poprą Szymona Hołownię