Przemysław Czarnek był w TVP Info pytany o raport Open For Business, według którego brak inkluzywności wobec środowisk LGBTQI+ kosztuje Polskę, Węgry, Rumunię i Ukrainę ponad 8,6 mld dolarów rocznie.
– To jest po prostu obraza ludzi inteligentnych i obraza inteligencji Polaków - odparł.
- Polacy dokładnie wiedzą, kto jest normalny, a kto nie. Przed telewizorami siedzą dzisiaj, w tym momencie, normalni ludzie. Zobaczcie państwo. Widzieliście państwo przed momentem zdjęcia z tej parady tzw. równości, bo to z równością nie ma nic wspólnego - dodał, odnosząc się do wyemitowanych przez TVP Info zdjęć z Parady Równości, która w sobotę przeszła ulicami Warszawy.
- Widzieliście tam osobników ubranych jakoś dziwacznie, jakiegoś mężczyznę ubranego jak kobieta. Czy to są ludzie normalni, państwa zdaniem? - kontynuował Czarnek.
Minister edukacji i nauko ocenił, że "wszyscy Polacy dokładnie widzą, co się dzieje na tych ulicach" oraz wiedzą, na czym polega równość i tolerancja.
- Ale to, co tam się działo, nie ma nic wspólnego ani z równością, ani z tolerancją. To fetyszyzowanie i wykrzywianie równości i tolerancji. To nie jest równość i to nie jest tolerancja - oświadczył.
Odnosząc się do wspomnianego wcześniej przez siebie mężczyzny dodał: - Ten osobnik, ci osobnicy, którzy tam chodzą, to są ludzie, którzy nie zachowują się w sposób zgodny ze standardami i normalnie.
- To jest demoralizacja publiczna, to obraza moralności publicznej i inteligencja Polaków jest na tyle rozbudowana, że tego typu raporty, o których pan mówi, niemające nic wspólnego z nauką, są po prostu obrazą inteligencji. Ale dobrze, Polacy dobrze to wiedzą, jak to wygląda – zwrócił się do prowadzącego.
- Równość? Tak - zaznaczył. - Wszyscy jesteśmy równi wobec prawa, wszyscy jesteśmy równi w godności osoby ludzkiej, ale nie jesteśmy równi w uprawnieniach. Ktoś, kto demoralizuje, ktoś, kto promuje różnego rodzaju dewiacje nie ma takich samych praw publicznych jak osoba zachowująca się zgodnie ze standardami i z normami, która nie demoralizuje - powiedział Przemysław Czarnek.
Dopytywany o te słowa dodał, że na Paradach Równości są sytuacje, "gdzie ludzie roznegliżowani całkowicie chodzą po ulicach". Minister pytał, czy goły człowiek chodzący w centrum miasta ma prawo do tego spaceru, "czy też prawo do spaceru ma ojciec z dzieckiem zachowujący się normalnie?".
Roczny dostęp do treści rp.pl za pół ceny
- Otóż nie ma równości w uprawnieniach między tymi ludźmi, bo ktoś, kto demoralizuje nie ma prawa publicznie w ten sposób występować - oświadczył zaznaczając, że "jest coś takiego jak moralność publiczna i obraza moralności publicznej". - I w tym sensie nie możemy fetyszyzować równości. Wszyscy jesteśmy równi wobec prawa, wszyscy jesteśmy równi w godności osoby ludzkiej, ale jeśli ktoś nie przestrzega norm i demoralizuje, to nie ma prawa do tego rodzaju zachowań - mówił.
- Ja nie mówię w tym momencie o tych konkretnych panach, bo zaraz mnie będą pozywać - zastrzegł.
- Ale popatrzcie państwo na tych ludzi: czy to jest norma, która obowiązuje na polskich ulicach? Przecież wszyscy widzimy, że jest różnica między tymi, którzy zachowują się normalnie i tymi, którzy zachowują się w ten sposób, i nie ma tu równości w tym sensie, że jesteśmy tacy sami. Na szczęście nie jesteśmy tacy sami - powiedział Czarnek.
Na uwagę, że polskie prawo zabrania chodzenia nago po ulicach minister edukacji i nauki odparł, że "w Stanach Zjednoczonych, w Belgii, w Niemczech roznegliżowane osoby chodzą na tego typu paradach".
- U nas nie, bo wiadomo, że u nas prawa sę przestrzegane i (te osoby - red.) dlatego nie posuwają się do takich ekscesów jak za granicą, ale tam już jest to niestety dozwolone i to jest obraza moralności publicznej, na to zgody w Polsce nie będzie, tak jak nie ma zgody np. na Węgrzech czy w innych cywilizowanych krajach - dodał.