Europejscy socjaliści będą dyskutować m.in. o sytuacji socjalnej w krajach Unii Europejskiej i o pomyśle opodatkowania transakcji międzynarodowych. Pieniądze z tego podatku chcieliby przeznaczyć na programy socjalne w biedniejszych krajach Wspólnoty.
Ale liderzy Sojuszu liczą, że przyjazd do Warszawy europejskich polityków, w tym szefów rządów, wzmocni pozycję partii na krajowej scenie. Przy czym nie chodzi im wcale o poprawę wizerunku przed drugą turą wyborów samorządowych.
– Mamy nadzieję, że to będzie mocny początek naszej kampanii parlamentarnej, która niedługo się zacznie – mówi „Rz” Tomasz Kalita, rzecznik SLD.
Politolog Wojciech Jabłoński: – Wybory parlamentarne dopiero za rok, jeżeli zjazd PES będzie wydarzeniem jednorazowym, to do tego czasu wyborcy o nim zapomną. Co innego, gdyby SLD zainicjował stałą współpracę z PES w celu promowania lewicowych postulatów i co jakiś czas o tym przypominał.
Z całą pewnością na polepszenie swojego wizerunku może liczyć natomiast sam Napieralski, który wygłosi przemówienie otwierające obrady i przez trzy dni będzie się pokazywał w towarzystwie takich polityków, jak: Edward Miliband, lider brytyjskiej Partii Pracy, Paul Rasmussen, szef PES, Martin Sultz, przewodniczący frakcji PES w Europarlamencie, Martine Aubry, szefowa Francuskiej Partii Socjalistycznej i premier Grecji Jeorjos Andreas Papandreu. Na obrady nie przybędzie natomiast idol Napieralskiego, premier Hiszpanii Jose Luis Zapatero. Ale prześle przez swojego przedstawiciela przesłanie do delegatów.