Europejska lewica przyjedzie do Warszawy na zaproszenie SLD

W przyszłym tygodniu do Warszawy na zaproszenie Grzegorza Napieralskiego zjedzie śmietanka europejskiej lewicy, w tym szefowie rządów

Publikacja: 24.11.2010 03:32

Europejscy socjaliści będą dyskutować m.in. o sytuacji socjalnej w krajach Unii Europejskiej i o pom

Europejscy socjaliści będą dyskutować m.in. o sytuacji socjalnej w krajach Unii Europejskiej i o pomyśle opodatkowania transakcji międzynarodowych

Foto: Fotorzepa, Mateusz Dąbrowski md Mateusz Dąbrowski

Europejscy socjaliści będą dyskutować m.in. o sytuacji socjalnej w krajach Unii Europejskiej i o pomyśle opodatkowania transakcji międzynarodowych. Pieniądze z tego podatku chcieliby przeznaczyć na programy socjalne w biedniejszych krajach Wspólnoty.

Ale liderzy Sojuszu liczą, że przyjazd do Warszawy europejskich polityków, w tym szefów rządów, wzmocni pozycję partii na krajowej scenie. Przy czym nie chodzi im wcale o poprawę wizerunku przed drugą turą wyborów samorządowych.

– Mamy nadzieję, że to będzie mocny początek naszej kampanii parlamentarnej, która niedługo się zacznie – mówi „Rz” Tomasz Kalita, rzecznik SLD.

Politolog Wojciech Jabłoński: – Wybory parlamentarne dopiero za rok, jeżeli zjazd PES będzie wydarzeniem jednorazowym, to do tego czasu wyborcy o nim zapomną. Co innego, gdyby SLD zainicjował stałą współpracę z PES w celu promowania lewicowych postulatów i co jakiś czas o tym przypominał.

Z całą pewnością na polepszenie swojego wizerunku może liczyć natomiast sam Napieralski, który wygłosi przemówienie otwierające obrady i przez trzy dni będzie się pokazywał w towarzystwie takich polityków, jak: Edward Miliband, lider brytyjskiej Partii Pracy, Paul Rasmussen, szef PES, Martin Sultz, przewodniczący frakcji PES w Europarlamencie, Martine Aubry, szefowa Francuskiej Partii Socjalistycznej i premier Grecji Jeorjos Andreas Papandreu. Na obrady nie przybędzie natomiast idol Napieralskiego, premier Hiszpanii Jose Luis Zapatero. Ale prześle przez swojego przedstawiciela przesłanie do delegatów.

W programie obok obrad przewidziane jest też przyjęcie dla delegatów w Pałacu Kultury i Nauki. Szef Sojuszu zaprosił na nie wszystkich lewicowych premierów: Marka Belkę, Włodzimierza Cimoszewicza, Leszka Millera i Józefa Oleksego oraz byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.

Na zakończenie obrad aktywiści PES przemaszerują Nowym Światem i Krakowskim Przedmieściem.

– Osobiście cieszę się na te obrady – mówi Oleksy. – Mam nadzieję, że spotkam wielu znajomych. Za czasów, gdy byłem premierem, na 15 krajów Unii Europejskiej w 12 rządziła lewica, a więc takie spotkania były imponujące. Dziś jest inaczej, bo wahadło przechyliło się na prawo. Ale i tak warto być gospodarzem takich spotkań.

Według Oleksego zjazd PES w Warszawie to dowód, że Sojusz jest partią szanowaną w Europie.

Nie tylko SLD promuje się, ściągając do Warszawy europejskich liderów. W ubiegłym roku na zaproszenie Donalda Tuska przyjechali liderzy Europejskiej Partii Ludowej, do której w Europarlamencie należy PO. Tamten zjazd odbył się na kilka tygodni przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.

Europejscy socjaliści będą dyskutować m.in. o sytuacji socjalnej w krajach Unii Europejskiej i o pomyśle opodatkowania transakcji międzynarodowych. Pieniądze z tego podatku chcieliby przeznaczyć na programy socjalne w biedniejszych krajach Wspólnoty.

Ale liderzy Sojuszu liczą, że przyjazd do Warszawy europejskich polityków, w tym szefów rządów, wzmocni pozycję partii na krajowej scenie. Przy czym nie chodzi im wcale o poprawę wizerunku przed drugą turą wyborów samorządowych.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Polityka
Sondaż partyjny: W Sejmie pojawiłaby się nowa większość
Polityka
Wotum zaufania dla rządu. Na czym polega i co jeśli rząd go nie uzyska?
Polityka
Głosowanie nad wnioskiem o wotum zaufania. Tusk wybrał tę datę po rozmowie z Hołownią
Polityka
Sławomir Mentzen odpowiada na wezwanie Jarosława Kaczyńskiego
Materiał Promocyjny
Obiekt z apartamentami inwestycyjnymi dla tych, którzy szukają solidnych fundamentów
Polityka
Magdalena Biejat uderza w rząd Tuska i w Rafała Trzaskowskiego: To jest ten milion, który dałby mu duże zwycięstwo