– Nie ma jeszcze ustalonej nazwy partii, decyzja ma zapaść na spotkaniu założycielskim w marcu w Berlinie, ale na pewno znajdzie się słowo „Polska" lub „Polonia" – mówi „Rz" pomysłodawca założenia polskiej partii w Niemczech, berliński adwokat mec. Stefan Hambura. – To polityczny instrument dla wyegzekwowania symetrii zagwarantowanej traktatem polsko-niemieckim z 1991 roku.
Hambura w imieniu polskich organizacji w Niemczech zabiegał bowiem o przywrócenie Polakom statusu mniejszości narodowej w tym kraju, którą zniósł dekret Hermana Goeringa. W 2009 r. zwrócił się w liście do kanclerz Angeli Merkel, by Bundestag anulował ten dekret.
– Zabiegi pozostały bez pożądanej reakcji, uznałem więc, że o należne Polakom prawa trzeba walczyć w formule stricte politycznej – uzasadnia powołanie partii Hambura.
Mniejszość niemiecka w Polsce ma m.in. prawo do dwujęzycznych szkół, dotowanie z budżetu działalności kulturalnej, wydawniczej i informacyjnej czy kandydowanie do parlamentu bez konieczności przekroczenia progu wyborczego.
– 150-tysięczna grupa Niemców w Polsce korzysta z dotacji budżetowej w wysokości 25 mln euro – zauważa Marek Wójcicki, szef Związku Polaków w Niemczech Rodło. – Mniejszość polska w Niemczech licząca 1,5 mln osób może ubiegać się o dotacje na projekty kulturalne do 300 tys. euro.