Powstaje polska partia w Niemczech

Polakom nie przywrócono statusu mniejszości narodowej. Więc adwokat zakłada partię

Publikacja: 23.02.2011 02:36

Mec. Stefan Hambura

Mec. Stefan Hambura

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

– Nie ma jeszcze ustalonej nazwy partii, decyzja ma zapaść na spotkaniu założycielskim w marcu w Berlinie, ale na pewno znajdzie się słowo „Polska" lub „Polonia" – mówi „Rz" pomysłodawca założenia polskiej partii w Niemczech, berliński adwokat mec. Stefan Hambura. – To polityczny instrument dla wyegzekwowania symetrii zagwarantowanej traktatem polsko-niemieckim z 1991 roku.

Hambura w imieniu polskich organizacji w Niemczech zabiegał bowiem o przywrócenie Polakom statusu mniejszości narodowej w tym kraju, którą zniósł dekret Hermana Goeringa. W 2009 r. zwrócił się w liście do kanclerz Angeli Merkel, by Bundestag anulował ten dekret.

– Zabiegi pozostały bez pożądanej reakcji, uznałem więc, że o należne Polakom prawa trzeba walczyć w formule stricte politycznej – uzasadnia powołanie partii Hambura.

Mniejszość niemiecka w Polsce ma m.in. prawo do dwujęzycznych szkół, dotowanie z budżetu działalności kulturalnej, wydawniczej i informacyjnej czy kandydowanie do parlamentu bez konieczności przekroczenia progu wyborczego.

– 150-tysięczna grupa Niemców w Polsce korzysta z dotacji budżetowej w wysokości 25 mln euro – zauważa Marek Wójcicki, szef Związku Polaków w Niemczech Rodło. – Mniejszość polska w Niemczech licząca 1,5 mln osób może ubiegać się o dotacje na projekty kulturalne do 300 tys. euro.

Dysproporcja wynika właśnie z tego, że Polacy w Niemczech nie mają statusu mniejszości narodowej.

Po wojnie dekret Goeringa wygasł z mocy innych postanowień międzynarodowych. Niemiecki rząd uznał, że nie potrzeba jego formalnego anulowania.

Okazało się jednak, że przez to prawa mniejszości polskiej nie zostały przywrócone. Ta kwestia utknęła w ciągnących się dyplomatycznych negocjacjach pomiędzy Niemcami a Polską.

Dlatego mecenas Hambura postanowił poszukać innej drogi dla Polonii w Niemczech, która, jego zdaniem, jest w tym kraju ignorowana. Tą drogą ma być polska partia. – Spójna polityczna reprezentacja może uzyskać zakładane cele przez udział we władzach na różnych szczeblach – uważa adwokat.

Związek Polaków w Niemczech i Konwent Organizacji Polonijnych ze względów statutowych nie mogą angażować się w bieżącą politykę. – Co innego szeregowi członkowie czy identyfikujący się z nami Polacy mieszkający w Niemczech – zauważa Marek Wójcicki.

Dlatego to szeregowi członkowie tych organizacji po marcowym spotkaniu w Berlinie mają rozpocząć budowę struktur polskiej partii w swoich okręgach. – Obecność zapowiedziało ok. 30 aktywistów, od Hamburga po Monachium i Nadrenię Północną-Westfalię – mówi Hambura.

Wójcicki szacuje, że potencjalny elektorat nowego ugrupowania to, prócz 1,5-milionowej mniejszości polskiej, również do miliona Polaków, którzy – według szacunków niemieckich władz – po 1 maja w ciągu kilku lat przybędą do tego kraju.

– Po otwarciu niemieckiego rynku pracy oni czasowo się tu osiedlą – przewiduje Hambura. – A przy pobycie dłuższym niż trzy miesiące uzyskają prawo wybierania władz komunalnych.

Berliński adwokat zakłada, że zorganizowane polityczne lobby zwróci uwagę wielkich partii. – Będą musiały liczyć się z nami w podobnym stopniu jak np. ze Związkiem Wypędzonych – twierdzi Hambura. – A być może zaproponują naszym kandydatom start z własnych list.

Według Wójcickiego partia polonijna nie zastąpi istniejących organizacji. Ale ocenia, że to dobry sposób wpływania na politykę również przez lokowanie Polaków we władzach lokalnych i landowych. – Tu rozstrzygają się kluczowe dla mniejszości polskiej kwestie: dotacje budżetowe na kulturę, działalność informacyjną i wydawniczą, naukę języka itp. – zauważa szef Rodła.

Polska partia w Niemczech planuje zgłoszenie do federalnej komisji wyborczej (to jedyny wymóg, by funkcjonować na tamtejszym rynku politycznym) dopiero jesienią. Ale chce zaistnieć już w wiosennej kampanii wyborczej do władz komunalnych i parlamentu krajowego w Berlinie. – To będzie poligon doświadczalny – zapowiada Hambura. – Stworzymy grupy robocze zajmujące się konkretnymi aspektami sytuacji Polaków w Niemczech. Będziemy wnikliwie przepytywać kandydatów do władz, czy i w jaki sposób przykładali się do wypełnienia zobowiązań traktatu polsko-niemieckiego.Wójcicki ma nadzieję, że berliński test zatrze złe wrażenie po wyborach w przygranicznych Locknitz i Pasewalk, kilkanaście kilometrów od Szczecina. Tam w 2009 r. polscy kandydaci do władz komunalnych, startujący z różnych list, przepadli z powodu fatalnej frekwencji mieszkających tam Polaków.

Marek Borowski, szef Sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą: – Nie chcę zniechęcać ani deprymować, spróbować warto, ale nie widzę wielkich szans powodzenia tego projektu. Polska partia na Litwie od lat nie jest w stanie zrealizować podobnych celów. Tak też może się skończyć taka polityczna presja w Niemczech.

– Nie ma jeszcze ustalonej nazwy partii, decyzja ma zapaść na spotkaniu założycielskim w marcu w Berlinie, ale na pewno znajdzie się słowo „Polska" lub „Polonia" – mówi „Rz" pomysłodawca założenia polskiej partii w Niemczech, berliński adwokat mec. Stefan Hambura. – To polityczny instrument dla wyegzekwowania symetrii zagwarantowanej traktatem polsko-niemieckim z 1991 roku.

Hambura w imieniu polskich organizacji w Niemczech zabiegał bowiem o przywrócenie Polakom statusu mniejszości narodowej w tym kraju, którą zniósł dekret Hermana Goeringa. W 2009 r. zwrócił się w liście do kanclerz Angeli Merkel, by Bundestag anulował ten dekret.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Polityka
Pierwszy transfer w Sejmie po wyborach. Ustawka czy przypadek?
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Polityka
Sondaż: Dymisja rządu Donalda Tuska? Więcej Polaków przeciw niż za
Polityka
Rafał Trzaskowski zabrał głos po przegranych wyborach. „Dla mnie to trudny moment”
Polityka
Polityczne Michałki: Tusk opanowuje kryzys, Nawrocki mebluje Kancelarię, kłótnia Trump-Musk
Polityka
Nieprawidłowości przy głosowaniu? Jest komentarz Donalda Tuska