Michał Boni gasi własne pożary

Kolejne wpadki i brak sukcesów w informatyzacji wywołują krytykę ministra. I to nie tylko ze strony opozycji

Publikacja: 02.07.2012 01:31

Donald Tusk wita Boniego na pierwszym posiedzeniu rządu. Wtedy oczekiwano, że będzie prymusem

Donald Tusk wita Boniego na pierwszym posiedzeniu rządu. Wtedy oczekiwano, że będzie prymusem

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Michał Boni miał być silnym człowiekiem tej ekipy. Uważany za speca od gaszenia rządowych pożarów dostał – inaczej niż w poprzedniej kadencji –  własny resort. Dziś, ponad pół roku po wyborach, ministerstwo nie ma nawet ściśle określonych kompetencji, jedyny pożar, jaki ugasił Boni, wywołał sam. W informatyzacji, która miała być jego znakiem firmowym, niewiele się dzieje. – Ma kiepską ekipę, a sam nie jest w stanie wszystkiego dopilnować – tłumaczą jego sympatycy. – Skupił się na informatyzacji, a resztę odpuścił – odpowiadają krytycy.

Czy ktoś ministra wsadził na minę

Spektakularną wpadkę Boni zaliczył w ostatnich dniach, gdy niespodziewanie zaproponował zmiany w przepisach o zbiórkach publicznych. Deklarował dobre intencje: chciał doprecyzować prawo. Ale zamiast ułatwić życie organizacjom dobroczynnym, jego przepis wprowadziłby nowe regulacje poważnie utrudniające zbieranie pieniędzy na szlachetne cele. Ostro zaprotestowało kilkadziesiąt organizacji pozarządowych, które z resortem Boniego uzgadniały wcześniej liberalizację przepisów. Plan ministra skrytykował doradca prezydenta. O konflikcie napisała „Rz".

Już po kilku dniach Boni skapitulował. Ogłosił, że wycofuje poprawkę (przepis chciał wprowadzić do ustawy rozdzielającej kompetencje swojego Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji oraz MSW, nad którą pracuje Sejm). – Minister zaprosił kilkanaście organizacji na spotkanie. W ciągu miesiąca mają zostać opracowane założenia do projektu nowej ustawy o zbiórkach publicznych, a jesienią obiecał gotowy już projekt – mówi nam Aleksandra Kiełczewska z fundacji Anioły Filantropii.

– Można odnieść wrażenie, że ktoś ministra wsadził na minę, a on nie do końca zdawał sobie sprawę, co jego poprawka realnie oznacza. Kiedy mu to uświadomiliśmy, rozsądnie się z niej wycofał – komplementuje go jeden z działaczy pozarządowych.

PiS: niewyobrażalny chaos

Dla opozycji to jednak zły znak, że szef resortu odpowiedzialnego za projekt cyfryzacji i informatyzacji państwa, gdzie potrzebna jest koordynacja prac na wielu poziomach, nie radzi sobie nawet z własnymi urzędnikami. – Ceniłem ministra Boniego od lat. Ale teraz wszystko idzie mu źle. W dziedzinach, którymi się zajmuje, panuje niewyobrażalny chaos. A jego resort odpowiada za wiele kluczowych dla państwa spraw – mówi „Rz" Jarosław Zieliński (PiS) z Sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych.

Wiele kontrowersji budzi też sama ustawa przenosząca część kompetencji dawnego MSWiA do MAiC.

Zwłaszcza zaś kwestia odpowiedzialności za przeciwdziałanie klęskom żywiołowym. Boni apeluje o jak najszybsze jej uchwalenie, by jego resort mógł w pełni zacząć działać. Politycy i eksperci ostrzegają, że w obecnej formie jest ona nie do przyjęcia, bo wprowadza chaos i może utrudniać współpracę np. w organizacji pomocy po klęskach żywiołowych.

Rzecznik MAiC Artur Koziołek przyznaje, że brak prawnych regulacji przeszkadza w funkcjonowaniu ministerstwa. – Dopóki nie mamy tego zielonego światła w postaci ustawy, tkwimy w takim zawieszeniu. Może nie blokuje to całkiem naszej pracy, ale stwarza duży dyskomfort – mówi „Rz".

Owym dyskomfortem nie można jednak tłumaczyć wszystkiego. Rozczarowanie Bonim słychać także w rozmowach z politykami PO. – Myślę, iż wszyscy nieco się przeliczyli, że Boni jest wszechmocny i podoła każdemu zadaniu – mówi nam jeden z nich.

Takim zadaniem ponad siły ministra okazuje się likwidacja Funduszu Kościelnego. Zmiany w finansowaniu Kościoła zapowiedział w exposé premier Tusk, a cały ciężar negocjacji spadł na Boniego. Nie radził sobie najlepiej, zwłaszcza gdy swój pomysł, by wierni mogli odpisywać 0,3 proc. z podatku na Kościoły, najpierw zaprezentował mediom, a dopiero potem biskupom. Episkopat był oburzony. Podobnie jak wtedy, gdy w rządowym spocie informującym o konieczności wydłużenia wieku emerytalnego wśród osób szczególnie uprzywilejowanych wymieniono księży. Boni wielokrotnie musiał się z tego tłumaczyć, mówiąc, że na spot nie miał wpływu.

Rozmowy z episkopatem  utknęły w martwym punkcie, a poważne wątpliwości dotyczące rządowych planów zgłaszają też inne Kościoły i związki wyznaniowe – bo one także miałyby być finansowane w inny sposób.

Powtórka z ACTA?

Boni ma w rządzie kłopoty z przeforsowaniem swojego stanowiska. Jak niedawno pisała „Rz", rząd poparł lansowany przez Brukselę kontrowersyjny sposób walki z pedofilią polegający na blokowaniu stron internetowych (krytykują to same organizacje broniące dzieci). Zrobił to wbrew resortowi Boniego. Zdaniem komentatorów może się to skończyć aferą jak z ACTA.

Zresztą właśnie ACTA stanowi do dziś największą wizerunkową klęskę ministra Boniego, który nie dostrzegł zagrożeń wynikających z umowy i nie przedstawił ich premierowi, za co ten ostatni miał do niego duży żal.

MAiC zapowiedział, że zajmie się pracami nad ochroną własności intelektualnej i regulacjami dotyczącymi jej ochrony w sieci. Co może się zresztą skończyć kolejnym konfliktem – z twórcami i wydawcami. Jak alarmują uczestnicy spotkań w resorcie, wbrew wcześniejszym zapowiedziom wszystko zmierza bowiem ku liberalizacji korzystania z Internetu, a nie ku ochronie praw autorskich.

Wielu rozmówców „Rz", którzy mieli okazję współpracować ostatnio z ministrem Bonim, podkreśla, że jego konikiem jest cyfryzacja i informatyzacja państwa i temu się głównie poświęca. – Tylko że w tych dziedzinach nie widać na razie żadnego postępu. A inne są zaniedbywane. Kończy się to kolejnymi wpadkami – mówi nam jeden z polityków koalicji rządzącej.

Michał Boni miał być silnym człowiekiem tej ekipy. Uważany za speca od gaszenia rządowych pożarów dostał – inaczej niż w poprzedniej kadencji –  własny resort. Dziś, ponad pół roku po wyborach, ministerstwo nie ma nawet ściśle określonych kompetencji, jedyny pożar, jaki ugasił Boni, wywołał sam. W informatyzacji, która miała być jego znakiem firmowym, niewiele się dzieje. – Ma kiepską ekipę, a sam nie jest w stanie wszystkiego dopilnować – tłumaczą jego sympatycy. – Skupił się na informatyzacji, a resztę odpuścił – odpowiadają krytycy.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Polityka
PKW chce wyjaśnień ws. kampanii Trzaskowskiego. Zwróciła się do ABW
Polityka
Nawrocki weźmie udział w posiedzeniu RBN. Zaprosił go Duda
Polityka
Mateusz Morawiecki: Działania Izraela są właściwe
Polityka
PSL ma plan: zaszachować Nawrockiego. Co na to koalicjanci?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Polityka
Rząd Donalda Tuska da drugie życie instytutowi powołanemu przez PiS