Choć największy kryzys w koalicji spowodowany tzw. aferą taśmową w PSL został zażegnany, stosunki między ludowcami a PO są napięte. Sytuacja poprawi się dopiero w momencie, gdy premier zatwierdzi nowego ministra rolnictwa.
Naczelny Komitet Wykonawczy PSL jednomyślnie rekomendował wczoraj na tę funkcję Stanisława Kalembę, wieloletniego posła PSL, od 1991 r. nieprzerwanie zasiadającego w Sejmie. – Była to decyzja premiera Waldemara Pawlaka (Kalemba uchodzi za jego bliskiego współpracownika – red.), a my ją poparliśmy. W obecnej sytuacji, gdy wszyscy jesteśmy tak zdołowani, nie było sensu jej kwestionować – mówi polityk z kierownictwa partii.
Z informacji „Rz" wynika, że w PSL ścierały się dwie koncepcje. Pierwsza – aby następcą odwołanego wczoraj Marka Sawickiego uczynić ministrem rolnictwa młodego polityka (np. Władysława Kosiniaka-Kamysza, obecnego ministra pracy), który poprawiłby wizerunek partii. I druga: postawić na sprawdzonego działacza, który da sobie radę z porządkowaniem agencji oraz spółek i uspokoi sytuację. Wybrano drugi wariant, stąd padło na Kalembę.
Decyzję ludowcy mieli podjąć w środę na spotkaniu klubu PSL. – Było ponuro i dość dramatycznie – mówi nam jeden z uczestników. Zwłaszcza że ludowcy boją się kolejnych afer związanych z ich czołowymi politykami, które w najbliższych dniach mogą ujrzeć światło dzienne. – Wiemy, że są planowane jakieś publikacje w mediach i zastanawiamy się, co tym razem i jak bardzo w nas uderzy – mówi „Rz" poseł PSL.
Tego samego obawia się także Platforma. Zwłaszcza że z najnowszego sondażu TNS Polska dla „Gazety Wyborczej" wynika, że po aferze taśmowej 5 pkt proc. poparcia straciła właśnie ona (z 32 do 27 proc.), PSL zyskał zaś 1 pkt proc. – To wakacyjny sondaż, nie przywiązywałbym do niego wagi – uspokaja Sławomir Neumann (PO).