Wygrani i przegrani 2012 roku

Komorowski i Piechociński mocno zyskali. Czy zwycięzcy tego roku wykorzystają szanse w kolejnym?

Publikacja: 30.12.2012 23:45

Janusz Piechociński

Janusz Piechociński

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Mogło się wydawać, że rok 2012 nie przyniesie większych politycznych wydarzeń czy emocji. Rok bez wyborów, bez kampanii wyborczej. – Teraz będzie nuda – śmiali się politycy tuż po wyborach w 2011 r. Nudno jednak wcale nie było.

Niektórzy politycy z pewnością będą wspominać ten rok jako jeden z najczarniejszych w swojej karierze, inni wręcz przeciwnie – jako rok, w którym umocnili swoje pozycje. Są jeszcze ci, którzy potrafili wykorzystać sytuację i wdarli się przebojem do pierwszej politycznej ligi.

Prezydent górą

Politykiem, który z zadowoleniem może otwierać sylwestrowego szampana, jest bez wątpienia prezydent Bronisław Komorowski. Dobrze odnalazł się w sytuacji licznych problemów rządu Donalda Tuska, budując konsekwentnie własną pozycję.

Kiedy środowisko historyków mocno protestowało przeciwko ograniczaniu liczby lekcji historii w szkołach, pod patronatem Komorowskiego spotkali się przeciwnicy i zwolennicy reformy, by wypracować kompromis. To prezydent, aby załagodzić emocje związane z marszem 11 listopada, wyszedł z pomysłem własnego marszu, który wbrew przypuszczeniom zgromadził sporo ludzi. Coraz częściej zresztą Komorowski puszcza oko w stronę bardziej konserwatywnych środowisk. Tak było, kiedy podkreślał, że „nie zgadza się z krytyką państwa narodowego", odcinając się od kontrowersyjnego wystąpienia Radosława Sikorskiego w Berlinie.

–  Prezydent jest silny słabością Tuska. Umiejętnie wykorzystuje tematy, z którymi ten sobie nie radzi – mówi „Rz" dr Artur Wołek, politolog z PAN. – Do tego wbrew temu, czego wielu się spodziewało, Komorowski okazał się politykiem z krwi i kości. Zbudował własne zaplecze i dziś trudno sobie wyobrazić, by Tusk mógł uniemożliwić mu ubieganie się o drugą kadencję.

Zwłaszcza że Komorowski przez cały rok dystansował wszystkich pozostałych polityków w badaniach zaufania społecznego (z których wynikało, że ufa mu nawet 70 proc. ankietowanych). Uwieńczeniem było uznanie go w sondażu CBOS za polityka 2012 r.

Wielka zmiana w PSL

Oczywistym wygranym mijającego roku jest Janusz Piechociński – polityk, któremu nikt nie dawał większych szans w starciu z dotychczasowym liderem PSL Waldemarem Pawlakiem. Tymczasem ku zaskoczeniu wszystkich został prezesem ludowców oraz wicepremierem i ministrem gospodarki. To on rozdaje dziś karty i stanowiska we władzach partii. Symbolicznie największym przegranym tego roku jest Pawlak, który mając większość atutów w ręku (wprowadził partię po raz drugi do koalicji rządzącej, decydował o sprawach kadrowych, był wicepremierem i ministrem gospodarki, miał poukładane relacje z Tuskiem), zlekceważył przeciwnika i przegrał wybory w partii. Czy to już koniec Pawlaka? – To zależy od tego, czy Piechociński zaskoczony własną wygraną będzie potrafił wykorzystać tę szansę – zastanawia się dr Tomasz Gackowski, politolog z UW. – Paradoksalnie może się okazać, że na koniec to Pawlak będzie wygranym. Jeśli się okaże, że rząd sobie nie radzi, są problemy w resorcie gospodarki, to wtedy nikt inny jak tylko Pawlak będzie mógł poprowadzić PSL np. w koalicji z PiS – mówi Gackowski.

Wraz z Piechocińskim za wygranych można uznać tych, którzy na fali nowego otwarcia zaczęli odgrywać większą rolę w Stronnictwie. Należy tu wymienić marszałka świętokrzyskiego Adama Jarubasa, marszałka woj. lubelskiego Krzysztofa Hetmana czy ministra pracy Władysława Kosiniaka-Kamysza. Wszyscy pełnią dziś ważne funkcje w partii. Choć wiele wskazywało, że afera taśmowa na dobre zmiotła z polityki byłego ministra rolnictwa Marka Sawickiego (musiał ustąpić ze stanowiska), okazało się, że prognozy o jego politycznej śmierci były przedwczesne. Jako że Sawicki z Pawlakiem nigdy za sobą nie przepadali, były minister rolnictwa odegrał znaczącą rolę w zwycięstwie Piechocińskiego. I wrócił do gry.

Ministrowie bez sukcesów

Także druga partia koalicyjna ma swoich przegranych i wygranych, choć tych pierwszych jest więcej. To nie był dobry rok ministra administracji i cyfryzacji Michała Boniego. Zaczął go od sprawy ACTA, jego kluczowe pomysły ciągle istnieją tylko na papierze. – W pierwszej kadencji jako minister bez teki był najjaśniejszą gwiazdą w otoczeniu premiera, teraz jest odwrotnie, stanowi jedno z najsłabszych ogniw tego rządu. Ciągle coś deklaruje i obiecuje, a nic jak dotąd konkretnego nie zrobił – komentuje Gackowski.

O palmę pierwszeństwa wśród najgorzej ocenianych ministrów z Bonim może rywalizować minister edukacji Krystyna Szumilas, która ewidentnie nie radzi sobie na tym stanowisku. Przyznają to nawet sami politycy Platformy, o środowisku nauczycieli i rodziców nie wspominając. Liczne wpadki ma na swoim koncie także minister sportu Joanna Mucha, której wizerunkowo nie pomógł nawet sukces organizacyjny Euro 2012. Nie zabłysnął także Sławomir Nowak. Minister transportu nie rozwiązał żadnego z palących problemów dotyczących restrukturyzacji kolei czy budowy dróg, a skupił się głównie na unikaniu wizerunkowych wpadek takich jak choćby dantejskie sceny przed świętami, które pogrążyły jego poprzednika. Fatalny rok ma za sobą minister zdrowia Bartosz Arłukowicz: chaos z refundacją leków, problemy z Centrum Zdrowia Dziecka i brak obiecanych ustaw.

Są jednak i tacy, którzy nie odnieśli spektakularnych sukcesów, ale nie mogą narzekać na ten rok. Minister finansów Jacek Rostowski bez wątpienia jest dziś numerem dwa w rządzie, a jego pozycja w 2013 r., w którym spodziewane jest spowolnienie wzrostu gospodarki, jeszcze wzrośnie. Jarosławowi Gowinowi wszyscy wróżyli, że nie utrzyma się długo na stanowisku ministra sprawiedliwości. – Nie zna się, nie jest prawnikiem – śmiali się koledzy z PO. Tymczasem nie tylko przetrwał, ale umocnił swoją pozycję w samej partii  jako lider całkiem sporej, jak się okazało, frakcji konserwatywnej.

Tusk: sukces i porażka

Również szef rządu nie może 2012 roku zaliczyć do udanych. Zaczęło się od ACTA, potem była batalia o budzącą społeczny sprzeciw reformę emerytalną, afera taśmowa u koalicjanta, zaraz potem afera Amber Gold i OLT Express, w którą zamieszany był także syn premiera, wreszcie zmiany w rządzie związane z wyborami w PSL. Ale rok 2012 to także ujawnienie zaniedbań związanych ze smoleńskim śledztwem, czego kulminacją były kolejne ekshumacje. Do tego doszedł olbrzymi spadek popularności samego premiera. W ostatnim sondażu TNS źle pracę szefa rządu ocenia aż 60 proc. badanych. Dobrze zaledwie 29 proc. – Największym przegranym tego roku jest Tusk, któremu wszystko, co dotąd szło gładko, nagle zaczyna się wymykać z rąk – uważa dr Gackowski.

Nie wszyscy podzielają tę opinię. – Jeśli mimo tych wszystkich problemów PO nadal jest pierwsza w sondażach, a Tusk jest najważniejszym rozgrywającym na scenie politycznej, to trzeba to raczej uznać za sukces – uważa dr Jacek Kloczkowski, politolog z Ośrodka Myśli Politycznej.

Sinusoida lidera PiS

O sukcesie w 2012 roku nie może również mówić lider największej partii opozycyjnej Jarosław Kaczyński. Choć PiS też miał swoje pięć minut. Otworzył się na środowiska eksperckie, organizując merytoryczne debaty, współorganizował największe protesty społeczne po 1989 roku i wreszcie pierwszy raz od dawna w pewnym momencie wyprzedził PO w sondażach. Jednak po bardzo ostrych wypowiedziach samego Kaczyńskiego na temat katastrofy smoleńskiej poparcie dla obu partii znowu się rozjechało. – Cały rok to była taka sinusoida, by na końcu wrócić do punktu wyjścia – ocenia Wołek.

Do udanych ten rok może zaliczyć kandydat PiS na premiera prof. Piotr Gliński, który choć szefem rządu nie został, zaistniał w debacie publicznej. – Jego rola może rosnąć w 2013 r. – przewiduje Kloczkowski.

Swoją rolę świetnie w tym roku zagrał Piotr Duda, szef „Solidarności", który pokazał się nie tylko jako sprawny organizator protestów, ale także wykazał się zdolnościami politycznymi. Protestując przeciw reformie emerytalnej, potrafił zjednoczyć wokół siebie i Kaczyńskiego, i Leszka Millera. Pojawiły się nawet spekulacje, że w przyszłości to on mógłby zostać liderem całej prawicy. Nie za bardzo mijający rok wykorzystał za to Zbigniew Ziobro, lider Solidarnej Polski. – Kolejny raz okazało się, że osobista popularność nie przekłada się na poparcie dla partii – mówi Kloczkowski.

Przegrana lewica

Dużym zawodem dla lewicowych wyborców są Janusz Palikot i jego partia. Miał być powiew świeżości, tymczasem pomysłów starczyło tylko na kampanię wyborczą. Potem nastąpił marazm, a ostatnia wizyta Palikota w szpitalu u Wojciecha Jaruzelskiego pokazuje, że cała partia nie za bardzo wie, w którą stronę iść. W niektórych sondażach Ruch spadł poniżej progu wyborczego. Nie lepiej jest z SLD, które kończy rok odejściem Marka Siwca i obawą przed powstaniem partii pod patronatem Aleksandra Kwaśniewskiego.

Wygrani 2012

Bronisław Komorowski, prezydent RP

Dobrze odnalazł się w sytuacji licznych problemów rządu Donalda Tuska, budując przy tym konsekwentnie własną pozycję. – Prezydent jest silny słabością rządu Donalda Tuska. Umiejętnie wykorzystuje dla siebie tematy, z którymi ten sobie nie radzi – mówią eksperci.

Janusz Piechociński, prezes PSL, wicepremier i minister gospodarki

Polityk, któremu nikt nie dawał większych szans w starciu z dotychczasowym liderem PSL Waldemarem Pawlakiem. Tymczasem, ku zaskoczeniu wszystkich, został liderem PSL i dziś to on rozdaje karty oraz stanowiska we władzach partii.

Przegrani 2012

Waldemar Pawlak, były wicepremier i lider PSL

Mając większość atutów w ręku, zlekceważył swojego przeciwnika i przegrał wybory wewnątrz partii. Musiał odejść i z rządu, i z resortu gospodarki.

Michał Boni, minister administracji i cyfryzacji

Zaczął rok 2012 niefortunnie od sprawy ACTA i wywołanych nią protestów. Jego kluczowe pomysły ciągle istnieją tylko na papierze.

Janusz Palikot, lider Ruchu Palikota

Miał być powiew świeżości, a pomysłów starczyło tylko na kampanię wyborczą. Potem nastąpił marazm, a jego partia zaczęła dołować w sondażach.

Mogło się wydawać, że rok 2012 nie przyniesie większych politycznych wydarzeń czy emocji. Rok bez wyborów, bez kampanii wyborczej. – Teraz będzie nuda – śmiali się politycy tuż po wyborach w 2011 r. Nudno jednak wcale nie było.

Niektórzy politycy z pewnością będą wspominać ten rok jako jeden z najczarniejszych w swojej karierze, inni wręcz przeciwnie – jako rok, w którym umocnili swoje pozycje. Są jeszcze ci, którzy potrafili wykorzystać sytuację i wdarli się przebojem do pierwszej politycznej ligi.

Pozostało 95% artykułu
Polityka
Magdalena Biejat kandydatką Lewicy. „Dziewczyna z sąsiedztwa”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Lewica wybrała swoją kandydatkę na prezydenta
Polityka
Czarne chmury nad ministrem Wieczorkiem. Nawet wniosek PiS niewiele może już zmienić
Polityka
Sondaż: Jak zmieniło się zdanie Polaków o Nawrockim, gdy został kandydatem PiS?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Czy Jarosław Kaczyński powinien ponieść karę? Wyniki sondażu, Polacy podzieleni