Prestiżowy sukces i porażka

Gdy do wyborów w Elblągu przyłożyć miarę, jaką nadali jej PO i PiS, wygrał sam Kaczyński, a przegrał Tusk.

Publikacja: 08.07.2013 21:11

Jerzego Wilka poparło prawie 52 proc. głosujących w Elblągu

Jerzego Wilka poparło prawie 52 proc. głosujących w Elblągu

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Po ogłoszeniu wyników, Platforma znalazła się w trudnej sytuacji, bo przyjęła rękawicę rzuconą przez PiS i nadała przedterminowym wyborom w Elblągu nadzwyczajne znaczenie.

Premier zaangażował się w lokalną kampanię w sposób bezprecedensowy – był w Elblągu w sumie trzy razy w ciągu dwóch tygodni. Toczył w tym mieście pośredni pojedynek z Jarosławem Kaczyńskim. I ten pojedynek przegrał.
Czy prestiżowa porażka w Elblągu zachwieje pozycją Tuska w partii? Zdaniem naszych rozmówców – nie. Bo poza nim do Elbląga jeździli także inni prominentni liderzy Platformy, w tym Grzegorz Schetyna i Radek Sikorski. Oficjalna wersja obowiązująca w PO brzmi: to nie jest duża porażka. Partia odetchnęła już 2 tygodnie temu, kiedy okazało się, że udało się jej zdobyć dobry wynik w wyborach do rady miejskiej, a Gelert weszła do drugiej prezydenckiej tury. To oznaczało bowiem, że nie dojdzie do całkowitego upokorzenia Platformy przez elblążan, którzy przecież w kwietniu zmietli w referendum całe związane z PO władze miasta.

PiS nadaje elbląskiej wiktorii znaczenie wręcz przełomowe. To – po wyborach uzupełniających do Senatu w Rybniku – kolejny sukces tej partii w starciu z Platformą. PiS ma także spore szanse wygrać w senackich wyborach uzupełniających na Podkarpaciu na początku września.

Te małe wyborcze sukcesy nie miałyby większego znaczenia, gdyby nie stanowiły zwiastuna zmiany preferencji partyjnych Polaków. A wszystkie poważne ośrodki badania opinii pokazują, że na przełomie kwietnia i maja PiS wyszedł na czoło sondaży poparcia dla partii.

Platforma straciła Elbląg. Jaki z tego wniosek?

Wedle najnowszego sondażu Homo Homini dla „Rz” – przeprowadzonego dwa dni przed wyborami w Elblągu – na PiS chce głosować 32 proc. Polaków (wzrost o jeden punkt), zaś na PO – 25 proc. (spadek o jeden punkt). Dalej są SLD (16 proc.) i PSL (5 proc.), a pod wyborczy próg spadł Ruch Palikota (4 proc.).

Czy PiS ma jeszcze możliwości wzrostu? Jarosław Kaczyński mówił, że „PiS nie ma żadnego szklanego sufitu nad głową”. To odwołanie do popularnej wśród polityków i komentatorów tezy, że partia Kaczyńskiego nie może liczyć na wyniki lepsze od 20 do 25 proc,, bo na tyle szacowany jest jej twardy elektorat.

Tyle że część wyborców wciąż może się nie przyznawać w badaniach, że zagłosuje na PiS. Widać to było także w Elblągu. W niedzielę wieczorem TVP przedstawiła wyniki tzw. exit poll, czyli sondażu wśród wyborców wychodzących z lokali. Pokazywało ono, że wygrała Elżbieta Gelert, uzyskując 56 proc. głosów. Albo więc badanie zostało wykonane nieprofesjonalnie, albo część wyborców nie przyznała się, że głosowała na Wilka. Badanie pospiesznie zostało usunięte z serwisów TVP.

PiS jednak, zarówno w skali kraju, jak i w samym Elblągu, stoi przed problemem znalezienia koalicjanta.

W wyborach do rady miejskiej rozstrzygniętych dwa tygodnie temu, partia Kaczyńskiego zwyciężyła, zdobywając 10 z 25 mandatów radnych, Platforma wprowadziła 7 radnych, SLD – 5, zaś komitet związanego z PSL Witolda Wróblewskiego – 3. Znalezienie koalicjanta nie będzie łatwe.

Współpraca z PO jest wykluczona, SLD zaś zapowiedziało, że nie wejdzie do koalicji z PiS. – Będzie bardzo trudno temu prezydentowi stworzyć jakąkolwiek koalicję. My na pewno nie będziemy wchodzić do koalicji z PiS – oświadczył rzecznik SLD Dariusz Joński.

Jedyną szansą Wilka pozostaje PSL. Lider ludowców Janusz Piechociński zaapelował do wszystkich radnych o współpracę z nowym prezydentem. – Niedobrze by było, gdyby w elbląskim samorządzie kontynuowano kampanię wyborczą – stwierdził.

Kaczyński zapowiedział, że nie będzie narzucał Wilkowi, z kim ma zawrzeć koalicję: – Niech zrobi tak, by można było spokojnie pracować nad sprawami Elbląga. Z kim będzie to możliwe, zobaczymy.

Po ogłoszeniu wyników, Platforma znalazła się w trudnej sytuacji, bo przyjęła rękawicę rzuconą przez PiS i nadała przedterminowym wyborom w Elblągu nadzwyczajne znaczenie.

Premier zaangażował się w lokalną kampanię w sposób bezprecedensowy – był w Elblągu w sumie trzy razy w ciągu dwóch tygodni. Toczył w tym mieście pośredni pojedynek z Jarosławem Kaczyńskim. I ten pojedynek przegrał.
Czy prestiżowa porażka w Elblągu zachwieje pozycją Tuska w partii? Zdaniem naszych rozmówców – nie. Bo poza nim do Elbląga jeździli także inni prominentni liderzy Platformy, w tym Grzegorz Schetyna i Radek Sikorski. Oficjalna wersja obowiązująca w PO brzmi: to nie jest duża porażka. Partia odetchnęła już 2 tygodnie temu, kiedy okazało się, że udało się jej zdobyć dobry wynik w wyborach do rady miejskiej, a Gelert weszła do drugiej prezydenckiej tury. To oznaczało bowiem, że nie dojdzie do całkowitego upokorzenia Platformy przez elblążan, którzy przecież w kwietniu zmietli w referendum całe związane z PO władze miasta.

Polityka
Jakie są sukcesy rządu Donalda Tuska? Nowy rzecznik rządu: Punktualność pociągów
Polityka
Sąd: nalot na lubelski klasztor w poszukiwaniu posła Romanowskiego bezzasadny
Polityka
Donald Tusk pytany o wybory prezydenckie. Wyjął konstytucję, zacytował jeden z artykułów
Polityka
Marcin Przydacz o ataku Izraela na Iran: Nikt nie chce być starty z powierzchni ziemi
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Polityka
Ryszard Kalisz: Są tysiące komisji wyborczych, gdzie wyniki odbiegały od sąsiednich komisji