O sytuacji w szkołach mówili na konferencji prasowej w Sejmie politycy Konfederacji. - To nie powrót do normalności, nie zaprowadzenie porządku w polskim życiu publicznym, ale raczej podniesienie go na wyższy poziom chaosu, terroru i agresji, która rodzi się w sposób nieunikniony w sytuacjach konfliktu wywołanego przez niejasne, uznaniowo wdrażane dyrektywy władz - mówił Grzegorz Braun.
Posłowie zwrócili uwagę na problem kolejek, jakie utworzyły się przed placówkami. Wynikało to z obowiązku dezynfekcji rąk przez wszystkie osoby, które wchodziły do budynku.
- Szkoły zostały zmienione na swego rodzaju "areszty wydobywcze", bo dzieci są zobowiązane do tego, że gdyby posiadały wiedzę, że któryś z członków rodziny jest chory, ma natychmiast informować swoją szkołę - powiedział Włodzimierz Skalik.
Konfederacja zwróciła się do szefa MEN Dariusza Piontkowskiego, aby "wziął na siebie odpowiedzialność za podejmowane decyzje i o to, by szkoły funkcjonowały normalnie.