W czwartek rano newsem dnia była depesza PAP-u z której wynikało, że Hanna Gronkiewicz-Waltz niezależnie od wyników październikowego referendum zostanie w stołecznym ratuszu do przyszłorocznych wyborów samorządowych. W ciągu dnia
tego newsa potwierdził szef mazowieckiej PO poseł Andrzej Halicki. – jeśli prezydent zostanie odwołana w referendum, to ją zamierza powołać na komisarza stolicy. – To bardzo możliwy scenariusz – powiedział Andrzej Halicki, szef mazowieckiej PO. Dodał jednak, że zarząd partii nie podjął takiej decyzji. – To była taka wymiana zdań, co by było, gdyby – dodał.
Na głowę Platformy posypały się gromy. Piotr Guział, lider Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej, która stoi za referendum stwierdził,. Że takie zaangażowanie premiera w obronę prezydent politycznie oznacza dla niego jedno. Dymisja w przypadku jej odwołania.
Wieczorem głos w sprawie zabrał sam premier Donald Tusk. Na swoim koncie na Twitterze napisał, że jest przekonany, że stolicą rządzić będzie wybrana przez warszawiaków pani Prezydent, a nie komisarz. - Nie szukam więc kandydatów – dodał premier.
O co chodzi Platformie? – Chciała pokazać warszawiakom, że nie ważne czy pójdą, czy nie pójdą na referendum to władza w mieście się nie zmieni – uważa Maciej Wąsik, szef PiS w Radzie Warszawy. Dodaje, że dla polityka, który nie wsłucha się w głos ludu takie działanie oznacza strzał nie w jedną, a w dwie stopy. – Teraz tym bardziej będziemy mobilizować warszawiaków, by poszli do referendum i by ono się udało. Działania Platformy tylko nas do tego zmobilizują – mówi Maciej Wąsik.