Dyskusję o "martwych duszach" w PO wywołał pod koniec sierpnia Gowin, który w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" mówił o "sztucznym pompowaniu kół" w Platformie.
- Znowu są "noce cudów". W Małopolsce w przeddzień zamknięcia list uprawniających do udziału w głosowaniu wpisano do Platformy kilkaset osób. Obawiam się, że duża część z nich to typowe "martwe dusze" potrzebne baronom partyjnym w rozprawie z konkurentami - tłumaczył.
Z kolei w poniedziałek "Gazeta Wyborcza" napisała, że w dniach 22-23 marca do centralnego rejestru członków PO dopisano w Małopolsce do 24 kół dokładnie 433 osoby. Pracownik biura siedział przy uaktualnianiu bazy "praktycznie non stop, 24 godziny na dobę".
W TVN24 Raś przekonywał jednak , że zapisywanie do PO odbyło się zgodnie z partyjnymi procedurami. Zaś wrażenie, jakoby wpisywanie części członków nastąpiło niemal w ostatniej chwili wynikało z tego, że mijał termin zamykania list członków PO uprawnionych do głosowania w wyborach na szefa partii, a w regionalnym biurze Platformy zalegało jeszcze sporo deklaracji członkowskich, które trzeba było potwierdzić.
- Nie 400 nazwisk tylko dużo mniej, i nie w jednym dniu. (...) Przyjęcie odbywa się w kołach PO, a nie w biurze regionalnym - zapewniał Raś. Dodał, że ma zaufanie do osób, które zapisały się do PO i sposobu, w jaki zostały przyjęte.