Jak donosi białostocka "Gazeta Wyborcza", Tadeusz Truskolaski chce w najbliższych wyborach samorządowych wystartować na czele własnego komitetu. Oficjalnie prezydent przyznaje, że nie podjął jeszcze decyzji o starcie, ale z doniesień "Gazety" wynika, że komitet już szuka kandydatów na radnych.
Tego typu scenariusze w swojej książce przewidywał były sekretarz generalny PO Paweł Piskorski. - Uważam, że w wyborach samorządowych zwiększy się nacisk na Tuska, by godził się na rozwiązanie szczególne. Na to, żeby lokalnie nie startować pod szyldem Platformy, tylko pod nazwami w stylu: Nasza Łęczyca, Nasz Radom, Samorządna Wielkopolska - mówił dziennikarzowi Michałowi Majewskiemu, w opublikowanym niedawno wywiadzie-rzecze.
Truskolaski kończy drugą kadencję w funkcji prezydenta Białegostoku. W każdych zwycięskich dla siebie wyborach otrzymywał poparcie Platformy Obywatelskiej, miał również pełne wsparcie jej radnych w trakcie swoich rządów. Zwłaszcza pierwszą elekcję zawdzięcza w dużej mierze poparciu PO.
Teraz wyniki sondaży wskazują, że urzędujący prezydent nie powinien mieć problemów z reelekcją już w pierwszej turze. Zdecydowanie gorzej wypada jednak Platforma. W badaniach, które partia zleciła w ubiegłym roku głosować na nią chce mniej niż 20 proc. wyborców. W takiej sytuacji Truskolaski chce się prawdopodobnie pozbyć obciążającego balastu w postaci partyjnego szyldu i oprzeć na własnej popularności.
Lokalną PO stawia to w trudnej sytuacji, bo ewentualna krytyka wobec prezydenta w trakcie kampanii wyborczej, oznaczałaby również autokrytykę partii, która popierała Truskolaskiego w trakcie jego rządów. Prawdopodobnie z tego też powodu, urzędujący prezydent wyciąga rękę do PiS i jego elektoratu. Według doniesień "GW", nowy komitet reklamowany jest jako przedsięwzięcie jako patriotyczne, katolickie, z poparciem białostockiego arcybiskupa i lokalnego biznesu, a także otarte na ewentualną koalicję z PiS.