Kandydatka PiS na premiera przez ostatnie tygodnie w odpowiedzi na pytania o finansową realność wyborczych obietnic odsyłała do konwencji programowej PiS. Po przedstawieniu przez nią wyliczeń można czuć się rozczarowanym. Szydło mówiła w sobotę, że koszt priorytetowych zadań jej rządu wyniesie 39 mld zł, a nie – jak wytykali polityczni oponenci – 90 mld zł. Jej zdaniem dodatek 500 zł na dziecko (na każde w rodzinach biednych i od drugiego w średniozamożnych) ma kosztować 22 mld zł, podniesienie kwoty wolnej od podatku do 8 tys. zł – 7 mld zł, a powrót do niższego wieku emerytalnego – 10 mld zł rocznie.
Koszty dodatków na dzieci i zmian emerytalnych nie budzą dużych zastrzeżeń. Szacunek, że 7 mld zł wystarczy na podwyżkę kwoty wolnej od podatku, budzi ogromne wątpliwości. – Dzieci i młodzieży w wieku do 17 lat mamy w Polsce około 7 mln – mówi prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC. – Gdyby wszyscy oni mieli otrzymać zasiłek 500 zł miesięcznie, koszt wynosiłby 42 mld zł. Najwyraźniej propozycja PiS dotyczy około połowy ogólnej liczby dzieci i młodzieży. Zupełnie jednak nie wiem, skąd się wzięła kwota 7 mld zł jako koszt podwyżki kwoty wolnej. Moim zdaniem będzie to kosztować znacznie więcej.

Ludwik Kotecki, główny ekonomista Ministerstwa Finansów, zauważa na forum wymiany zdań ekonomistów, że 7 mld zł to tylko ok. 1/3 całych kosztów. Podobnie wynika ze szczegółowych badań Fundacji CeNEA w raporcie „Jak wydać przedwyborcze miliardy". Kwota wolna w wysokości 8 tys. zł, czyli 2,5 razy większa niż obecnie, zostawia Polakom w kieszeniach (czyli nie wpływa do budżetu) ok. 22 mld zł. Możliwe więc, że PIS szykuje wyższą kwotę wolną, ale tylko dla rodzin najbiedniejszych.
Sporo wątpliwości budzą analizy źródeł finansowania proponowanych zmian. Beata Szydło wymieniła na konwencji pięć najważniejszych źródeł: opodatkowanie sklepów wielkopowierzchniowych – 3 mld zł, podatek bankowy – 5 mld zł, uszczelnienie systemu podatkowego – 52 mld zł, zamknięcie furtek do rajów podatkowych – 4 mld zł, i dodatkowe wpływy z VAT – 9 mld zł. Razem daje to 73 mld zł, co wystarczy – zdaniem PIS – na jeszcze inne „dobre" rzeczy.
Skąd astronomiczna kwota 52 mld zł z uszczelnienia podatków? PIS uznał, że na tak duże kwoty oszukują w Polsce przestępcy i krętacze. – Wartość luki podatkowej może być w Polsce wysoka, ale nie da się tej luki uszczelnić aż tak bardzo, by zebrać do budżetu tak wielką kwotę – uważa prof. Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC. – Taką lukę trudno zamknąć, rząd PO próbuje to robić od lat. Najważniejsze jest to, że aby móc wydawać pieniądze z uszczelniania systemu podatkowego, najpierw trzeba je „fizycznie" uzyskać. Nie można robić odwrotnie: najpierw wydawać, a potem uważać, że jakoś się pieniądze ściągnie.