Zamach stanu czy polityczna retoryka?
Jednym z najgorętszych tematów politycznych w ostatnich dniach jest oświadczenie Bogdana Święczkowskiego, nieuznawanego przez rządzących prezesa Trybunału Konstytucyjnego, który mówi o „zamachu stanu” w Polsce i składa wnioski do prokuratury. Konserwatywne media podchwyciły tę narrację, a politycy PiS intensywnie ją powtarzają, włącznie z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. – Mam taką potrzebę, żeby trochę sobie poheheszkować z tej sprawy, bo to jest śmieszne, ale jednocześnie bardzo groźne – mówi Michał Płociński. Rozmówcy zauważają też rozdźwięk między działaniami PiS w praktyce – a retoryką dotyczącą „zamachu stanu”. – Wyborcy obserwują, że politycy PiS o zamachu stanu mówią w porannych i wieczornych programach publicystycznych, jak gdyby nigdy nic. To wszystko to w zasadzie lustrzane odbicie retoryki obecnej koalicji rządzącej z czasów, gdy rządziło PiS. To nie sprawdzało się wtedy i nie sprawdzi się i teraz – mówił Kolanko.