– Jeśli nie wrócą, zanim obejmę urząd, na Bliskim Wschodzie rozpęta się piekło – ta wypowiedź Donalda Trumpa na temat uwolnienia przetrzymywanych przez Hamas izraelskich zakładników odbiła się szerokim echem nie tylko w Izraelu. Tym bardziej że Trump, który wprowadzi się do Białego Domu już za kilkanaście dni, odmówił wszelkich komentarzy, co właściwie ma na myśli.
Cytowany przez „New York Timesa” Aaron David Miller, były analityk i negocjator Departamentu Stanu ds. Bliskiego Wschodu, zwrócił uwagę, że Trump nie będzie w stanie zadać Hamasowi i Palestyńczykom cierpień większych, niż zrobił to już Izrael. Ma też wątpliwości, czy prezydent Trump jest w stanie wywrzeć odpowiednią presję na premiera Netanjahu, aby doprowadził do porozumienia z Hamasem, które może być korzystne dla tej organizacji.