Antony Blinken nie miał tym razem zbyt wiele czasu. Mimo wyczerpującej podróży koleją w nocy ze środy na czwartek z Kijowa z polskiej stolicy po spotkaniach z prezydentem, premierem i szefem dyplomacji wyleciał tego samego dnia do Waszyngtonu. W piątek rano prezydent Biden chce od swojego ministra usłyszeć, jaka jest sytuacja na froncie i czy Ameryka powinna przekroczyć kolejną czerwoną linię, zgadzając się na użycie przez Ukraińców pocisków dalekiego zasięgu (do 250 km) do neutralizacji rosyjskich obiektów wojskowych położonych daleko za granicą kraju.
Tego samego dnia prezydent USA będzie gościł premiera Wielkiej Brytanii Keira Starmera. Chce z nim skoordynować swoje stanowisko w tej kluczowej sprawie. A potem, jak twierdzi agencja Bloomberg, będzie rozmawiał o tym w Waszyngtonie z Wołodymyrem Zełenskim.
Czytaj więcej
Antony Blinken to jeden z najbardziej wytrawnych dyplomatów USA. W jego ustach każde słowo się liczy, w szczególności gdy mówi o wojnie z mocarstwem atomowym, jakim jest Rosja. Dlatego definicja zwycięstwa Ukrainy, do jakiej dwukrotnie wracał w Warszawie, z pewnością jest wynikiem głębokiej ewolucji strategii Ameryki.
Wszystko wskazuje na to, że Ameryka jest u progu spełnienia oczekiwań Ukraińców, choć zapewne nie zostanie to ogłoszone oficjalnie w piątek w trosce o to, aby nie prowokować Rosji.