Schulz w wywiadzie, który ukazał się w niedzielnym wydaniu "Frankfurter Allgemeine Zeitung", stwierdził m.in. że PiS stosuje demokrację w stylu Władimira Putina i ostrzegał przed "putinizacją" polityki europejskiej. W reakcji na te słowa szef polskiego MSZ Witold Waszczykowski wezwał do siebie ambasadora Niemiec w Berlinie (Schulz jest politykiem niemieckiej SPD).

Czytaj więcej: Schulz o rządach PiS

Rostowski w rozmowie z TVN24 stwierdził, że choć jest przykre, że takie słowa pod adresem Polski padają z ust zagranicznego polityka, to jednak - jak dodał - nie dziwi się wnioskom wyciąganym przez szefa Parlamentu Europejskiego. Były minister finansów przyznał, że obserwując rządy PiS sam dochodzi do podobnych wniosków. - Sposobem na to, żeby Martin Schulz nie mówił takich rzeczy, jest nie robić takich rzeczy kraju - zaznaczył Rostowski.

Były minister finansów ubolewał też nad stratami wizerunkowymi, jakie już poniosła Polska na arenie UE. Jego zdaniem politycy z naszego kraju będą musieli bardzo długo przywracać utracony przez Polskę wizerunek. - Przez 25 lat udowadnialiśmy skutecznie, że szanujemy demokrację, konstytucję własną, państwo prawa. Teraz wszyscy ci, którzy nie żywią przyjaznych uczuć wobec Polski, wobec innych krajów członkowskich, mówią: a widzicie mieliśmy rację, nie dojrzeli - przekonywał.