Reklama

Tu nie chodzi o jeden gatunek

Przekopanie Mierzei Wiślanej zrodzi znacznie więcej problemów z ochroną środowiska, niż to przedstawia minister gospodarki morskiej.

Publikacja: 13.01.2016 17:51

Minister Marek Gróbarczyk przekonuje, że w ekologicznych dyskusjach „chodzi tak naprawdę o jeden gat

Minister Marek Gróbarczyk przekonuje, że w ekologicznych dyskusjach „chodzi tak naprawdę o jeden gatunek ptaka”

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Ptaki tracące siedliska, uwolnienie zanieczyszczeń i mułu, który utrudni zwierzętom zdobywanie pokarmu i rozmnażanie się. O tych związanych z przekopaniem Mierzei zagrożeniach czytamy w rządowym dokumencie wysłanym do Brukseli.

Stałe pogłębianie

Mowa o przygotowanej we wrześniu 2015 r. przez naukowców obszernej analizie, tzw. prognozie oddziaływania na środowisko. Jest ona podstawą dla polsko-unijnych rozmów o ekologicznych skutkach ewentualnej inwestycji. Z Brukselą musimy o tym rozmawiać, bo przekop miałby się znaleźć na terenach chronionych Natura 2000.

Inwestycja jest rozważana od lat, ale – jak pisaliśmy w ostatnich dniach – rząd PiS jest zdeterminowany, by ją przeprowadzić. Przekopanie Mierzei ma m.in. otworzyć dla statków wpływających na Zalew Wiślany drogę niezależną od Rosji i służyć bezpieczeństwu państwa.

Jakie będą skutki ekologiczne? Minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk stwierdził ostatnio, że w dyskusji o nich „chodzi tak naprawdę o jeden gatunek ptaka". To nieprawda.

Najwięcej problemów nastręcza inwestycja w rejonie Zalewu Wiślanego. Jest to płytki akwen (średnia głębokość to ok. 2,5 m), na którym znajdują się chronione siedliska. W bezpośredniej bliskości inwestycji mamy do czynienia z sześcioma siedliskami. W prognozie zakłada się całkowitą ich likwidację na odcinku 600 m.

Reklama
Reklama

Jest to miejsce bytowania wielu gatunków ptaków. Z dokumentu wynika, że „prawdopodobny znaczący wpływ" inwestycja będzie miała na kilka z nich, dla kolejnych będzie to wpływ umiarkowany, dla reszty – nieznaczący.

Prognoza mówi o tzw. kompensacji. Zakłada się nasadzenie 10 ha szuwarów między Przebrnem a Krynicą Morską oraz wprowadzenie dwóch dodatkowych stref ciszy. To zdaniem naukowców sporządzających dokument z nawiązką zrekompensuje straty wynikające z konieczności likwidacji chronionych siedlisk.

Duży problem ekologiczny związany z budową nowego kanału żeglugowego wcale nie wynika z planowanego wycinania trzcin (co stosunkowo łatwo zrekompensować nowymi nasadzeniami). W celu umożliwienia przepływu statków przez Zalew Wiślany konieczne są prace ziemne – najpierw stworzenie, a potem ciągłe pogłębianie toru wodnego.

Planowanym kanałem żeglugowym mają pływać statki o zanurzeniu do 4 m. Oznaczałoby to konieczność pogłębienia dna akwenu o ok. 2 m (średnio), na szerokości 100 m i długości 10 km. Przy czym, jak obliczyli naukowcy, pogłębiony tor wodny będzie się zamulał. W prognozie podaje się liczby – tempo zamulania ma wynosić ok. 10 cm rocznie, w niektórych miejscach zaś 0,5 m. To z kolei oznacza, że kanał będzie musiał być systematycznie pogłębiany.

Zanim jednak pojawi się taka konieczność, trzeba będzie tor wodny zbudować – czyli usunąć z dna masy mułu, 5 mln m sześc. W ten sposób pojawią się trzy zasadnicze zagrożenia ekologiczne.

Po pierwsze, tak gigantyczne prace ziemne mogą spowodować zmętnienie i zamulenie wody, co fatalnie odbije się na warunkach bytowania zwierząt, którym trudniej będzie znajdować pokarm i się rozmnażać (m.in. ptaki żywią się roślinami i skorupiakami z dna akwenu, ryby wędrują na tarliska).

Reklama
Reklama

Po drugie, według badaczy w dnie Zalewu Wiślanego znajduje się zanieczyszczony osad, zawierający m.in. węglowodory ropopochodne, azot i fosfor – stwierdzają to jednoznacznie autorzy prognozy. Dopóki znajduje się on na dnie, dopóty jest w miarę bezpieczny. Poruszenie osadu może spowodować uwolnienie się zanieczyszczeń i w efekcie skażenie wody, zarośnięcie jej glonami.

Po trzecie zaś, problemem jest zagospodarowanie urobku – owych 5 mln m sześc. wydobytego z dna zanieczyszczonego mułu.

Nadrzędny interes?

Jeśli chodzi o pierwszą kwestię, zmętnienie i zamulenie wody, autorzy prognozy stwierdzają, że zastosowanie urządzeń ssących (a nie klasycznych koparek) problem ten zminimalizuje. Planuje się budowę rurociągu, który przepompuje urobek na miejsce docelowego zrzutu.

Sam zrzut również mógłby spowodować zmętnienie wody na dużym obszarze. Prognoza przekonuje, że i ten problem da się zminimalizować, poprzez np. usypanie wyspy lub budowę polderu.

Druga kwestia, zanieczyszczenia osadu, wydaje się w najmniejszym stopniu rozpoznana. Autorzy prognozy przyznają, że trudno dziś określić, ile niebezpiecznych substancji może się znaleźć w toni wodnej w wyniku prac ziemnych. Jeśli zaś chodzi o zagospodarowanie zanieczyszczonego urobku, ma on zostać wykorzystany do prac ziemnych w pobliskich portach, do budowy polderu lub usypania wyspy (prognoza wskazuje różne możliwe rozwiązania). Polder służyłby celom przeciwpowodziowym – byłby to prostokąt, którego bok wyniósłby ok. 500 m. Ewentualna wyspa natomiast miałaby kształt koła o promieniu ok. 1 km.

Gdy prognoza trafiła na biurko urzędników Komisji Europejskiej, zadali oni wiele szczegółowych pytań. Resort ministra Gróbarczyka ma na nie odpowiedzieć w najbliższych dniach.

Reklama
Reklama

Informacje, jakie ministerstwo przesłało „Rzeczpospolitej", mogą wskazywać, że bagatelizuje ono zagrożenia ekologiczne. Dyrektor Departamentu Transportu Morskiego i Bezpieczeństwa Żeglugi MGMiŻŚ Katarzyna Krzywda twierdzi np., że żadnych zanieczyszczeń substancjami ropopochodnymi w dnie Zalewu Wiślanego nie ma.

Minister Gróbarczyk kilka dni temu mówił nam, że jeśli Bruksela zablokuje projekt, zrealizujemy go „wyłącznie z własnych środków".

W samej prognozie rekomenduje się przekopanie Mierzei. Jednak nie dlatego, że prace byłyby obojętne dla środowiska, lecz na podstawie przepisu wskazującego, że możliwa jest taka inwestycja, o ile zostanie wykazany „nadrzędny interes społeczny".

Zobacz także:

Afera podsłuchowa: Inwigilowały dwie grupy

Reklama
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Tomasz Trela: Włodzimierzowi Czarzastemu należy się szacunek od Adriana Zandberga
Polityka
Rekordowe nakłady na ochronę zdrowia to wciąż za mało? Eksperci o ustawie budżetowej
Polityka
Czarzasty przewodniczącym Nowej Lewicy. Zandberg: Wybrali przeszłość
Polityka
Sondaż: Sikorski premierem zamiast Tuska? Znamy zdanie Polaków
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama