Białoruś: Zmarł w więzieniu, bo zostawił uśmiech pod karykaturą Łukaszenki

Na Białorusi zmarł kolejny więzień polityczny. Mężczyzna został wysłany do łagru, mimo stwierdzonej niepełnosprawności oraz tego, że był po udarze i operacji serca.

Publikacja: 08.05.2023 14:59

Nikołaj Klimowicz

Nikołaj Klimowicz

Foto: spring96.org

61-letni Mikałaj Klimowicz mieszkał w Pińsku. Znajomi twierdzą, że był bardzo samotnym człowiekiem. Ledwo wiązał koniec z końcem, bo trudno przeżyć za mizerną białoruską emeryturę. Trudno jest zwłaszcza osobie niepełnosprawnej, po udarze i skomplikowanej operacji serca.

61-latek mówił, że nie przeżyje łagru. Przetrwał w nim dwa miesiące

Gdy w lutym Klimowicz stanął przed reżimowym sądem, prosił aby nie wysyłać go do łagru. Twierdził, że potrzebuje ciągłej terapii i dostępu do leków. Wprost mówił, że nie przeżyje długo za kratami. Sędzia Andrej Baczyła postanowił jednak całkowicie spełnić żądania prokuratora Ilii Guzarewicza. Klimowicz został skazany na rok łagru i dołączył do ponad 1 500 więźniów politycznych reżimu. W niedzielę zmarł w kolonii karnej pod Witebskiem. Za kratami przeżył nieco ponad dwa miesiące.

Czytaj więcej

Białoruś. Nie żyje bloger skazany za uśmiechniętą ikonkę pod karykaturą Łukaszenki

Za co został skazany? W rosyjskiej sieci społecznościowej pozostawił „uśmieszek” pod karykaturą dyktatora. To wystarczyło, by oskarżono go o obrazę Łukaszenki. Klimowicz nie sympatyzował z dyktaturą, a od początku rosyjskiej agresji na swoich profilach w sieciach społecznościowych otwarcie popierał Ukrainę. Prześladowane przez białoruski reżim centrum obrony praw człowieka „Wiosna” przypomina, że Klimowicz po raz pierwszy trafił do aresztu jeszcze w grudniu, ale po kilku dniach wylądował w szpitalu. To nie powstrzymało represji wobec niego - po ukończeniu leczenia był wzywany na przesłuchania i, ostatecznie, stanął przed sądem. Próbował się odwoływać, ale sąd obwodowy w Brześciu odrzucił apelację.

"Bili po nogach i plecach, by nie mógł siedzieć i chodzić"

To nie pierwsza śmierć więźnia politycznego na Białorusi, odkąd Łukaszenka sfałszował w 2020 roku wybory prezydenckie, rozpędził protesty i wsadził tysiące przeciwników za kraty. W maju 2021 roku w kolonii karnej w Szkłowie, „w niewyjaśnionych okolicznościach”, zmarł 50-letni Witold Aszurak, skazany na pięć lat łagrów za udział w antyreżimowych protestach. Oficjalnie władze poinformowały, że miał zawał serca. Ale bliscy i znajomi od początku nie wierzyli w wersję władz, gdyż ciało opozycjonisty, które im wydano, nosiły liczne ślady pobicia.

Od sierpnia 2020 roku ofiarami reżimu na Białorusi padło już kilkanaście osób

- Więźniowie opowiadali, że Witolda wyprowadzano na spacerniak, bili go po nogach i plecach, by nie mógł siedzieć i chodzić do łazienki – opowiadał później białoruskiej redakcji Radia Swoboda jeden z byłych więźniów, który wraz z Aszurakiem przebywał w jednej kolonii karnej. - Stawiali z rękami do góry i szeroko rozstawionymi nogami, kajdankami przykuwali do łóżka i bili. Niektórych duszono w izolatorze, nie zwracali uwali na kamery – wspominał mężczyzna swój pobyt w tym więzieniu, zastrzegając sobie anonimowość. Były więzień twierdził też, że więźniów pozbawiano snu i przetrzymywano w wychłodzonych celach.

Od sierpnia 2020 roku ofiarami reżimu padło już kilkanaście osób. Jedni, tak jak Aleksandr Tarajkouski czy Henadź Szutau, zostali zastrzeleni w trakcie protestów przez funkcjonariuszy MSW. Drudzy, tak jak malarz Raman Bandarenka, zostali zamordowani przez służby już po stłumieniu protestów. Nikt nie poniósł za to odpowiedzialności, nie wszczęto nawet żadnego postępowania karnego. Co więcej, wielu krewnych ofiar dyktatury musiało uciekać za granicę, by móc mówić prawdę i nie wpaść pod walec represji. 

Z najnowszego sprawozdania „Wiosny” wynika, że tylko w kwietniu na Białorusi represjonowano 123 osoby, z których 43 trafiły za kraty. Z powodu wydawanych hurtowo politycznych wyroków, ponad 150 białoruskich sędziów objęto sankcjami Zachodu. 

Jeszcze kilka lat temu reżim w Mińsku informował, że na Białorusi jest ponad 1 200 sędziów. Żaden z nich w czasie trwających już od trzech lat bezprecedensowych represji nie zbuntował się i nie potępił dyktatury.

61-letni Mikałaj Klimowicz mieszkał w Pińsku. Znajomi twierdzą, że był bardzo samotnym człowiekiem. Ledwo wiązał koniec z końcem, bo trudno przeżyć za mizerną białoruską emeryturę. Trudno jest zwłaszcza osobie niepełnosprawnej, po udarze i skomplikowanej operacji serca.

61-latek mówił, że nie przeżyje łagru. Przetrwał w nim dwa miesiące

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Niestrategiczna broń jądrowa. Łukaszenko zapowiada "ostateczną decyzję"
Polityka
Andrzej Łomanowski: Piąta inauguracja Władimira Putina częściowo zbojkotowana. Urzędnicy czekają na awanse
Polityka
Władimir Putin został po raz piąty prezydentem Rosji
Polityka
Kreml chce udowodnić, że nie jest już samotny. Moskwa zaprasza gości na paradę w Dzień Zwycięstwa
Polityka
Bogata biblioteka białoruskiego KGB. Listy od donosicieli wyciekły do internetu