- Wizyta prezydenta Stanów Zjednoczonych w Europie, w Polsce, to zawsze jest duże wydarzenia natury politycznej. Joe Biden (…), przyjeżdża z konkretnym planem i z konkretnym przesłaniem - powiedział w rozmowie z TVN24 Marcin Przydacz. Jak dodał, ze strony amerykańskiego przywódcy "to nie jest tylko czysta kurtuazja", ale i "sygnał do całości świata euroatlantyckiego dotyczący przywództwa amerykańskiego”. - Rozmawiamy ze stroną amerykańską. Byłem dwa dni temu w Waszyngtonie, rozmawiałem przez cały dzień z różnymi przedstawicielami administracji Joe Biedna o tym, jak taka wizyta mogłaby wyglądać, jakie są oczekiwanie jednej i drugiej strony, czego oczekujemy po sobie w sensie politycznym i umówiliśmy się ze stroną amerykańską, że w momencie, kiedy ta wizyta będzie ogłoszona w konkretach, będziemy mówić więcej szczegółów - podkreślił Przydacz.
Jak stwierdził Przydacz, ”oczekuje dalszego wsparcia dla wschodniej flanki NATO, również dla Polski, jeśli chodzi o amerykańską obecność wojskową, obecność sprzętową". - Oczekujemy przyspieszenia zakupu sprzętu wojskowego. (…) Chcemy dzisiaj otrzymać i zakupić sprzęt, który uzupełni nasze braki, byśmy wszyscy czuli się bezpiecznej - podkreślił, dodając, że część polskiego uzbrojenia trafiła do Ukrainy. - Mówimy o tym sprzęcie najbardziej nowoczesnym. To będzie nas cel, aby przyspieszyć te procedury w ramach kontynuacji polityki odstraszania. Nikt w Polsce nie chce żadnej wojny, nie chce wpleść się w jakieś dyskusje o wojnie. Chcemy odstraszać Rosję, aby Rosja miała świadomość, że nie opłaca się Polski w żaden sposób prowokować, nie opłaca się w żaden sposób destabilizować sytuacji w państwie NATO-wskim, bo my jesteśmy silni, bo mamy silnych sojuszników - zaznaczył.
Czytaj więcej
Coś nowego i bardzo dobrego narodziło się między Polakami a Ukraińcami - mówił w rozmowie z RMF Marcin Przydacz, były wiceszef MSZ, prezydencki minister ds. polityki zagranicznej.
Przydacz powiedział także, że kolejnym oczekiwaniem strony polskiej jest "wzmocnienie obecności sojuszniczej na terytorium wschodniej flanki i przyspieszenie tych działań wynikających ze szczytu w Madrycie, czyli przyśpieszenie wydzielenia sił szybkiego reagowania". - Wiemy na pewno to, co powiedział Joe Biden, że zamierza przyjechać do Polski. Uznaliśmy wspólnie, że ogłosimy termin i agendę tej wizyty, kiedy będą dopięte wszelkie szczegóły. Jesteśmy bliżej niż dalej - podkreślił.
Polityk w rozmowie z TVN24 mówił także o stosunku amerykańskich polityków do wojny w Ukrainie. - Mamy kilka różnych wartości na tej szali. Z jednej strony jest chęć uzyskania jak najszybszego pokoju. Wszyscy chcemy pokoju i stabilności. Nikt, a już zwłaszcza strona zachodnia czy ukraińska, nie dążył do wojny - powiedział. - Z drugiej strony wiemy, że cele Wladimira Putina nie zmieniły się. On nadal chce pokonać Ukrainę, zdobyć Kijów, odbudować swoją strefę wpływów i jeśli mu się to uda, to pójdzie dalej. Nie może być mowy tylko o tym, żeby jak najszybciej doprowadzić do jakiegokolwiek kompromisu, nawet za cenę utraty jakichś terytoriów, bo to tylko rozochoci Władimira Putina - dodał.