„Mam nadzieję, że Rzeczpospolita spełni życzenie swojego prezydenta” – pisze w petycji do Sejmu mężczyzna, który zastrzegł swoją anonimowość. Wnosi o uchwalenie ustawy mającej pomóc mu odzyskać środki z darowizny w Pocztowej Kasie Oszczędności założonej przed wojną przez jego ojca chrzestnego. I nie jest to przypadkowy ojciec chrzestny. Chodzi o Ignacego Mościckiego.
Przedwojenny prezydent w 1926 roku wydał dekret mający wspierać dzietność. Zobowiązał się, że każdy siódmy syn w rodzinie stanie się jego chrześniakiem, z czym wiązały się przywileje: bezpłatna nauka w kraju i za granicą, stypendia, darmowe przejazdy i opieka zdrowotna, a zwłaszcza książeczka w Pocztowej Kasie Oszczędności z wkładem 50 zł, co stanowiło równowartość ówczesnej pensji nauczyciela, oprocentowanym na 6 proc.
Kandydatów na chrześniaków szukali urzędnicy, a najczęściej zgłaszali się sami rodzice. Był jednak warunek: rodzina musiała być rdzennie polska i niekarana. – Nim przyszło z Warszawy potwierdzenie, rodzina była dokładnie prześwietlona przez proboszcza i miejscowe władze – opowiadał w 2008 roku „Rzeczpospolitej” Kazimierz Ignacy Stokłosa, jeden z chrześniaków prezydenta.
Drugie imię tego ostatniego jest nieprzypadkowe, bo rodzice chrześniaków zazwyczaj nazywali ich Ignacy. Do wybuchu wojny było ich około 900. Po nastaniu komunizmu nie mieli jednak okazji skorzystać ze swoich przywilejów. Pocztowa Kasa Oszczędności, podobnie jak inne przedwojenne instytucje bankowe, została zlikwidowana.
Ile stracili? Gra toczy się o niebagatelne pieniądze, bo w najnowszej petycji do Sejmu chrześniak Mościckiego wylicza, że uwzględniając odsetki, wkład od prezydenta jest wart nawet 0,5 mln zł. I nie jest to pierwszy raz, gdy chrześniacy starają się odzyskać środki z czerwonych książeczek. W 2001 roku założyli Krajowe Stowarzyszenie Chrześniaków Prezydenta II RP Ignacego Mościckiego, które starało się dotrzeć do wpływowych polityków, a także skierowało pozew do Sądu Okręgowego w Rzeszowie. Ten jednak oddalił roszczenie, wyrok podtrzymała druga instancja, a Sąd Najwyższy odmówił kasacji.