Sąd Łukaszenki nad Polską

Nie uciekał, nie uległ dyktaturze i nie poprosił o ułaskawienie. Andrzej Poczobut niedługo stanie przed sądem.

Publikacja: 02.01.2023 22:39

Andrzej Poczobut od marca 2021 roku przebywa w areszcie. 9 stycznia stanie przed sądem w Grodnie

Andrzej Poczobut od marca 2021 roku przebywa w areszcie. 9 stycznia stanie przed sądem w Grodnie

Foto: archiwum własne Andrzeja Poczobuta

Andrzej Poczobut, polski dziennikarz i jeden z liderów prześladowanego przez reżim Łukaszenki Związku Polaków na Białorusi (ZPB), 9 stycznia stanie przed sądem w Grodnie. Od 25 marca 2021 roku był już w kilku aresztach śledczych. Jest oskarżany o „podżeganie do nienawiści na tle narodowościowym” oraz „nawoływanie do działań godzących w bezpieczeństwo narodowe Białorusi”.

W październiku ubiegłego roku został wpisany przez białoruskie KGB na listę osób, które „mają do czynienia z działalnością terrorystyczną”. Grozi mu nawet 12 lat łagrów, nie może liczyć na uczciwy proces. Wyrok będzie podyktowany stosunkiem dyktatora do Polski. A ten pozostaje niezmiennie zły.

Czytaj więcej

Na Białorusi więzienia znów pełne

Prawda zakazana

Władze w Mińsku sfabrykowały kuriozalne zarzuty. Ich treść opisywaliśmy na łamach „Rzeczpospolitej” pod koniec lipca. Prokuratorzy dyktatora uznali m.in., że wypowiedzi Poczobuta na temat agresji sowieckiej na Polskę 17 września 1939 roku za „podżeganie do nienawiści”. Bo według oficjalnej wykładni historii doszło wówczas do „wyzwolenia uciskanych przez Polskę Białorusinów”. W wytoczonej wobec niego sprawie karnej pojawiają się też tego typu wypowiedzi w obronie polskiego szkolnictwa na Białorusi i artykuły, w których na łamach „Gazety Wyborczej” relacjonował powyborcze protesty w 2020 roku. Reżimowi śledczy wyciągnęli jego artykuły sprzed kilkunastu lat na temat Armii Krajowej uznawanej przez dyktatora za „formację zbrodniczą”. Od lat pasjonował się historią polskiego podziemia antykomunistycznego na Grodzieńszczyźnie i Wileńszczyźnie. Jest jednym z najlepszych znawców tematu, zwłaszcza jeżeli chodzi o powojenne represje.

– Myślę o tych, którzy siedzieli w tych murach w latach 40. i 50. i również oczekiwali na wyrok. Mieli gorzej, w tamtych latach było tu prawdziwe piekło. Ich przykład dodaje sił. Nie szkodzi, że mamy smutny pejzaż. Nie wybieramy czasów, w których żyjemy, ale decydujemy o tym, jak będziemy w tych czasach żyli – napisał w listopadzie do żony zza murów grodzieńskiego więzienia nr 1, wykorzystywanego najpierw za czasów carskich, a później przez NKWD.

Władze w Mińsku sfabrykowały tak dużo zarzutów, że proces może potrwać nawet kilka miesięcy. Podobno prokuratorzy chcą też przesłuchać wielu „świadków”, m.in. ze sterowanego ręcznie przez reżim konkurencyjnego Związku Polaków na Białorusi. Na jego czele stoi deputowany parlamentu Łukaszenki Aleksandr Sogin. Działalności polonijnej nie uprawia, ale gorąco popiera rosyjską agresję na Ukrainę, potępia i krytykuje Zachód.

Walka o przetrwanie

Poczobut kilkakrotnie odrzucił propozycję napisania listu z prośbą o ułaskawienie do dyktatora. Nie chciał też opuszczać kraju, gdy w maju 2021 roku na prośbę byłego przywódcy Kazachstanu Nursułtana Nazarbajewa Łukaszenko zgodził się uwolnić trzy działaczki mniejszości polskiej na Białorusi. Na opuszczenie kraju nie zgodziła się też wówczas szefowa ZPB Andżelika Borys i pewnie wciąż przebywałaby za kratami, gdyby jej mama nie zwróciła się do Łukaszenki. Po roku spędzonym w więzieniu została uwolniona pod koniec marca ubiegłego roku, ale wobec niej wciąż toczy się sprawa karna.

Tak samo jak Poczobut jest oskarżana o „podżeganie do nienawiści” i „godzenie w bezpieczeństwo Białorusi”. Jej również grozi 12 lat łagrów. Znajduje się w Grodnie i zabroniono jej udzielać jakichkolwiek informacji. Adwokaci też milczą, bo boją się stracić prawo do wykonywania zawodu i wylądować za kratami. Z naszych informacji wynika, że Andżelika Borys co jakiś czas jest wzywana na przesłuchania, po raz ostatni w listopadzie.

– Polacy na Białorusi pamiętają różne czasy. Ale od dwóch lat naprawdę walczymy o nasze przetrwanie i całego dorobku mniejszości polskiej na Białorusi. Ubiegły rok był jednym z najgorszych. Walczymy o wolność naszych kolegów – mówi „Rzeczpospolitej” Marek Zaniewski, przebywający w Polsce wiceszef ZPB. Przyznaje, że działalność organizacji została sparaliżowana przez reżim Łukaszenki i całkowicie przeniosła się do podziemia.

Na Białorusi nie ma już polskich szkół, jedyne dwie szkoły w Grodnie i Wołkowysku całkiem zrusyfikowano. Zniszczono kilkanaście polskich miejsc pamięci. Ofiarami koparek padło wiele grobów żołnierzy AK, a kilka tygodni temu na cmentarzu Garnizonowym w Grodnie zniszczono tablicę Krzyża Katyńskiego. W kraju nie pozostali już ważni działacze zakazanej organizacji, którzy nie doświadczyliby przesłuchań czy rewizji. – Za wiele o naszej dzielności nie możemy mówić, by nie narazić tych, którzy pozostają na Białorusi – twierdzi Zaniewski.

Fresk do zamalowania

Ostatnio na celowniku reżimu znalazł się niewielki kościół rzymskokatolicki w miejscowości Soły w rejonie smorgońskim. Udała się tam z kamerą czołowa propagandystka i ulubienica Łukaszenki Ksenia Lebiediewa. Następnie główna reżimowa telewizja wyemitowała kilkunastominutowy materiał oczerniający miejscowego proboszcza. Znaleziono też kilku „narzekających” parafian, którzy twierdzą, że ksiądz bierze pieniądze, ale „nic nie zrobił” dla parafii. W propagandowym materiale pokazano nieznanego pochodzenia notatki sowieckich służb sugerujące, że księża katoliccy kolaborowali z Niemcami i wydawali Żydów. A wszystko przez to, że fresk w wybudowanym w okresie międzywojennym kościele przedstawia Bitwę Warszawską w 1920 r. W centrum obrazu kapelan Wojska Polskiego ks. Ignacy Skorupka, który zginął w bitwie pod Ossowem. Stał się jednym z symboli Bitwy Warszawskiej. Fresk został zamalowany po wojnie przez bolszewików, ale już w niepodległej Białorusi w latach 90. podczas renowacji kościoła farba odpadła i fresk został odnowiony. Teraz władze białoruskie ponownie domagają się od proboszcza jego zamalowania. – Ten fresk nawołuje do nienawiści – ogłosiła w swoim programie Liebiediewa. Zapewne będzie też relacjonowała proces Poczobuta, który, zdaniem dyktatury Łukaszenki, również „nawoływał do nienawiści”.

Polityka
Macron dobija porozumienie UE-Mercosur. Co teraz?
Polityka
Eksperci ONZ nie sprawdzą sankcji wobec Korei Północnej. Dziwna decyzja Rosji
Polityka
USA: Nieudane poszukiwania trzeciego kandydata na prezydenta
Polityka
Nie żyje pierwszy Żyd, który był kandydatem na wiceprezydenta USA
Polityka
Nowy sondaż z USA: Joe Biden wygrywa z Donaldem Trumpem. Jest jedno "ale"