Gospodarczy główny nurt
Georgia Meloni, której partia przed paru laty sugerowała wyjście Włoch ze strefy euro, w swym pierwszym przemówieniu we włoskim parlamencie w roli szefowej rządu zadeklarowała w ubiegłym tygodniu, że Rzym „będzie przestrzegać obecnie obowiązujących zasad” unijnych co do dopuszczalnego długu i deficytu finansów publicznych, choć będzie starać się je zmienić, „poczynając od trwającej debaty na temat reformy Paktu Stabilności i Wzrostu”. Minister gospodarki Giancarlo Giorgetti ma przedstawić swoje pomysły w przyszły wtorek na spotkaniu ministrów finansów UE, które będzie poświęcone m.in. regułom długu i deficytu, których zmian domaga się spora część krajów Unii, w tym Francja. Swoje pierwsze propozycje w kwestii „przeglądu” tych reguł ma w przyszłym tygodniu przedstawić również Komisja Europejska.
Włochy bardzo potrzebują pieniędzy ze swego KPO (około 200 mld euro w dotacjach i tanich pożyczkach) uzależnionych od reform wynegocjowanych przez poprzedni rząd Maria Draghiego. Ponadto włoski dług publiczny to obecnie 150 proc. PKB, a wsparcie Europejskiego Banku Centralnego na rynku obligacji jest uzależnione m.in. od realizacji programów unijnych, w tym KPO. To obecnie bardzo miarkuje skłonność Włoch do zaogniania relacji z Brukselą, które mogłyby przełożyć się na ruchy inwestorów finansowych windujące koszty obsługi włoskiego długu.
Włoski rząd ma jeszcze w tym tygodniu zająć się projektem budżetu na przyszło roku, więc Meloni zamierzała wykorzystać swą wizytę w Brukseli na sondowanie, jaki margines swobody ma w kwestiach włoskiego deficytu oraz przesunięć funduszy w ramach KPO. Po części chodzi o szukane pieniędzy na spełnienie obietnic wyborczych (składanych głównie pod presją Salviniego), po części o zyskanie politycznego pretekstu do uznania wynegocjowanego przez poprzedni rząd KPO za „swój”, ale na stole są też zmiany, które – jak tłumaczą niektórzy eurourzędnicy w Brukseli – „byłyby sensowne”. Włoski KPO został zatwierdzony już półtora roku temu, a teraz Meloni chce modyfikacji skrojonych pod trwający kryzys energetyczny.
Georgia Meloni, która jeszcze w 2014 roku popierała aneksacyjne referendum na Krymie, teraz dba o wizerunek zagorzałej zwolenniczki sprawy ukraińskiej (i poskramia promoskiewskie nostalgie koalicjantów rządowych), publicznie popiera zdecydowaną sankcyjną politykę Unii, silniejszą europejską współpracą obronną oraz mocne transatlantyckie więzi Europy w konfrontacji z Kremlem.
– Unijna polityka zagraniczna nie istnieje. W sprawie Libii działaliśmy bez uporządkowanego planu i to samo stało się w sprawie kryzysu ukraińskiego. Zamiast tego widzimy, że Europa musi zajmować się gender… – narzeka premier Meloni w swym nowym książkowym wywiadzie.
Co ze współpracą z PiS?
Część z naszych rozmówców w Brukseli spodziewa się, że rząd Meloni – skazany przez rzeczywistość gospodarczą na trwanie w ekonomicznym głównym nurcie – będzie swą radykalną prawicowość wyrażać w kwestiach kulturowych i migracyjnych. Rzym zapewne będzie gotowy do współpracy z władzami Polski w eliminowaniu lub neutralizowaniu zapisów o gender we wszelkich unijnych deklaracjach. Georgia Meloni już zniosła nakaz szczepień covidowych dla personelu medycznego, a nowy minister spraw wewnętrznych Matteo Piantedosi, bliski sojusznik Salviniego, zabronił statkom – zajmujących się migrantami – organizacji pozarządowych dostępu do włoskich portów.