Politycy Platformy Obywatelskiej starają się wyjść z defensywy, w jakiej znaleźli się po środowej, całodniowej debacie w Sejmie. Przez ponad 10 godzin kolejni ministrowie rządu PiS wytykali swym poprzednikom błędy, zaniechania, ale także rzekome przestępstwa. Posłowie PO mieli tylko kilkadziesiąt minut w nocnej części obrad, by na to odpowiedzieć.
Dlatego też była premier Ewa Kopacz (PO) wezwała w czwartek szefową rządu Beatę Szydło i jej ministrów do branżowych debat z przedstawicielami Platformy. – Odmowa udziału w takich debatach oznaczać będzie, że politycy PiS stchórzyli, że nie mają nic Polakom do powiedzenia – stwierdziła.
Jej zdaniem „rewolucja antydemokratyczna postępuje". – Trybunał Konstytucyjny, następnie media i prokuratura, a lada moment rewolucja w sądownictwie. Przez najbliższe miesiące to opozycja będzie głównym celem ataków rządzących – mówiła Kopacz.
Sam pomogę wytropić zaniechania
Była premier przyznała, że wszyscy ministrowie z czasów rządu PO analizują wystąpienia swoich odpowiedników w rządzie PiS. W czwartek część polityków Platformy, dawnych członków rządu, już przystąpiła do polemiki z zarzutami.
– Zabrakło konkretów. Minister oświadczył: „wiem, ale nie powiem" – wytykał Dawidowi Jackiewiczowi (PiS) jego poprzednik w resorcie skarbu Andrzej Czerwiński (PO). Jackiewicz zarzucił nominatom Platformy niegospodarność w spółkach Skarbu Państwa. W programie „Rzeczpospolitej" #RZECZoPOLITYCE Czerwiński odpowiadał: – PiS ma swojego prokuratora, niech złapie winnych i przykładnie ukarze.