W tekście „Zbyt ostre starcie KOD z Kukiz’15”, który został opublikowany 19 maja na rp.pl pisaliśmy o starciu obu ruchów w połowie maja. Ludzie Pawła Kukiza zbierali na Rynku Solnym w Zamościu podpisy pod wnioskiem o referendum w sprawie przyjęcia do Polski uchodźców, natomiast zwolennicy postulatów Mateusza Kijowskiego w tym samym miejscu się z nim spotkali.

Gdy sympatycy ruchu Kukiza podeszli do lidera KOD i zaczęli zadawać trudne pytania, do akcji wkroczył krewki zwolennik Komitetu. Według relacji używał gróźb karalnych w stosunku do jednego z działaczy Kukiz’15. Interweniowała policja, sprawa trafiła do prokuratury, a o jej finale rozstrzygnie sąd. Sympatykowi KOD grozi za ten czyn nawet do dwóch lat więzienia.

Teraz dowiadujemy się, że po ukazaniu się naszego artykułu na ripostę zdecydował się KOD. – Działacze Komitetu założyli nam sprawę. Jesteśmy podejrzani o zakłócanie manifestacji – poinformował nas kilka dni temu działacz Kukiz’15, który nie chce żeby wymieniać jego nazwisko. Po ukazaniu się naszego artykułu na drugi dzień dostał bowiem wypowiedzenie umowy w pracy. – Dzień wcześniej było jeszcze wszystko w porządku… - twierdził.

W ostatni piątek składał na komendzie w Zamościu zeznania. - Po wstępie i pouczeniach przeszliśmy do składania wyjaśnień. Okazało się, że jest to wykroczenie art. 52, par. 3, pkt. 2 KW. Nie przyznałem się – mówi nam członek Kukiz’15.

– Nikt niczego nie zakłócał. Z nagrań z monitoringu miejskiego oraz z nagrania przesłanego przez internetowy portal sprzyjający KOD nie widać, aby któryś z nas zakłócał porządek. Chyba, że zadanie pytania tak traktujemy? - tłumaczy się nasz rozmówca. Sprawa trafi więc do sądu. – Grozi mi 100 zł mandatu, za co? – pyta działacz Kukiz’15.