W środę zwolennicy prezydenta Donalda Trumpa wdarli się na Kapitol, gdzie Kongres na połączonym posiedzeniu Izby Reprezentantów i Senatu zajmował się certyfikacją głosów elektorów w wyborach prezydenckich. W czasie zamieszek zginęło pięć osób, w tym policjant uderzony gaśnicą oraz demonstrantka zastrzelona przez funkcjonariusza Policji Kapitolu.
Po kilku godzinach sytuacja została opanowana, a po wznowieniu posiedzenia Kongres certyfikował zwycięstwo Joe Bidena, który 20 stycznia na Kapitolu zostanie zaprzysiężony na 46. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Trwają aresztowania osób, które brały w udział w wydarzeniach na Kapitolu. W Waszyngtonie obowiązuje stan wyjątkowy.
Czytaj także:
Arnold Schwarzenegger o Trumpie: Naziści też zwodzili kłamstwami
Lider Demokratów ostrzega przez zagrożeniem ze strony ekstremistów
Zamieszki na Kapitolu komentował w Polsat News europoseł Leszek Miller, były premier. - Jak próbuję szukać odpowiedzi na pytanie - kto naprawdę jest za to wszystko odpowiedzialny - to właśnie Republikanie - ocenił. Dodał, że przez cztery lata politycy Partii Republikańskiej popierali Trumpa, głosowali przeciw impeachmentowi oraz tłumaczyli wszystkie "nadużycia, wykroczenia" prezydenta.
Zdaniem Leszka Millera, Republikanie potrzebują wyborców kończącego urzędowanie prezydenta, a "głosy milionów fanów Trumpa są bezcenne".