- Słowa, których używamy, są ważne. One definiują i określają ludzi i rzeczy - podkreśliła radna Anna Maria Busia, inicjatorka przyjętego prawa. - Prawo do bycia określanym we właściwy sposób, to konstytucyjne prawo - dodała.
W związku z przyjęciem nowych przepisów lokalne władze mają sześć miesięcy na przyjęcie "niedyskryminującego płci języka". Ponadto, wszystkie znajdujące się w obiegu dokumenty muszą zostać zweryfikowane tak, aby "promować nową świadomość językową" - informuje "La Nuova Sardegna".
Radna Busia podkreśla, że - choć niektórzy uważają, iż żeńskie nazwy stanowisk "nie brzmią właściwie", to tak naprawdę jest to tylko kwestia przyzwyczajenia. - Czemu "adwokatka" (wł. avvocata) jest brzydkim słowem, ale nauczycielka (wł. maestra) albo pracownica (wł. impiegata) nie? - pyta retorycznie.
W ostatnim czasie na znaczenie języka w walce o równe prawa kobiet zwracała uwagę Laura Boldrini, przewodnicząca włoskiej Izby Deputowanych.
Boldrini chce, by zwracać się do niej per "la Presidente" (odpowiednik "marszałkini" w języku polskim) zamiast "il Presidente" i przekonuje, że język włoski musi zmieniać się wraz ze społeczeństwem, w którym kobiety zyskują coraz więcej władzy.