W czwartek wieczorem Sejm powołał Piotra Wawrzyka na stanowisko RPO. Za tą kandydaturą opowiedziało się 231 posłów Zjednoczonej Prawicy, Joanna Frydrych z Koalicji Obywatelskiej oraz niezrzeszony, do niedawna poseł PiS, Lech Kołakowski. Wśród osób głosujących „za” był też sam Wawrzyk, który posłem jest od 2019 roku.
Sekretarz stanu w MSZ głosował natomiast przeciwko dwójce innych kandydatów - Zuzannie Rudzińskiej-Bluszcz, która o stanowisko RPO ubiegała się już po raz trzeci (204 głosy za, 247 - przeciw) oraz Robertowi Gwiazdowskiemu (38 głosów za, 383 - przeciw).
Głosowanie Wawrzyka na siebie nie uszło uwadze opozycyjnych polityków. „To po prostu niebywałe” - skomentował na Twitterze Michał Szczerba z Platformy Obywatelskiej.
„Trzeba przyznać, że poseł Wawrzyk głosujący przeciwko swoim kontrkandydatom, a później na siebie, podczas wyboru na funkcję, której podstawową rolą jest występować w obronie obywateli, którzy czują się pokrzywdzeni przez Państwo, to taki nowy... Nie! To w PiS-ie standard!” - napisał z kolei Artur Dziambor z Konfederacji.